Po poprzedniej wojowniczej kreacji L`Art de la Guerre, marka Jovoy łagodnieje, tworząc zapach z dyplomacją w nazwie. Gdyby tylko nie ten pierwszy wyraz… 🙂
Incident Diplomatique pachnie tak, jak się nazywa: na pozór elegancko i grzecznie, w rzeczywistości zadziornie i przekornie.
Zapach od początku pokazuje zdecydowane oblicze wytrawnego gracza, co zawdzięcza głębokim akordom pikantnie zielonego wetiweru. W kompozycji użyto aż dwóch rodzajów tego składnika, różniących się pochodzeniem: z Jawy i z Haiti. Zielony, lekko dymny akord o hipnotyzującej głębi jednocześnie uspokaja i pobudza. Usypia czujność i zmusza do niej.
Konotacje z nazwą zapachu sprawiają, że wizualizujemy sobie rozmowę na szczycie, w której obie strony z namysłem sondują rozmówcę, zanim wypowiedzą własne zdanie. Atmosfera jest przyjazna, choć naturalny – a może raczej wyuczony? – dystans sprawia, że bardziej chłodna niż ciepła. Jaki będzie dalszy przebieg rozmowy? Czym się zakończy?
Kompozycja Indicent Diplomatique daje odpowiedź na oba pytania. W wyważoną rozmowę wkrada się paczulowy niepokój, pojawia się napięcie, początkowo prawie niewyczuwalne, które jednak stale rośnie. Wytrawni gracze rozmawiają nadal spokojnie, pozornie odprężeni, jednak ziarno niepokoju zostało zasiane. I kiełkuje ostrą nutą gałki muszkatołowej, jednocześnie oczekiwanej i niespodziewanej.
Uśmiechy znikają, ustępując miejsca surowej powadze. Czy na twarzach rozmówców pojawi się ostrzejszy grymas? Czy zmarszczą brwi? Tych kilka minut zdecyduje o wyniku spotkania. Czekamy w napięciu. Gdy czujemy gładki aromat drzewa sandałowego oddychamy z ulgą. Napięcie znika, nieporozumienie zostało wyjaśnione, obie strony wracają do spokojnej rozmowy.
Czy był to poważny Indicent Diplomatique? Nie wiemy, ale jednego jesteśmy pewni: pozytywnie wyróżnił się spośród innych, dlatego go zapamiętamy. 🙂
Po próbkę zapachu zapraszamy do naszego butiku internetowego.
* * * * *
Zdjęcie nr 3: digitalcamerapolska.pl