W naszym języku, jeśli coś jest „be”, to nie jest dobre. Dla najnowszej kolekcji Nosy Be marki Perris Monte Carlo zdecydowanie robimy wyjątek! 🙂
Kolekcja wzięła swoją nazwę od wyspy Nosy Be, leżącej przy północno-zachodnim wybrzeżu Madagaskaru. W języku malgaskim, Nosy Be (lub Nossi-bé) oznacza „dużą wyspę”, jednak jej mieszkańcy najczęściej nazywają ją „pachnącą”, ponieważ w powietrzu mieszają się intensywne aromaty ylang-ylang, wanilii, kawy, kakao, pieprzu, geranium i cynamonu. To właśnie ten zapachowy raj i pozyskiwane tam doskonałe esencje wykorzystała marka Perris Monte Carlo, tworząc kolekcję Nosy Be, której dwa pierwsze zapachy to Patchouli Nosy Be i Ylang-Ylang Nosy Be.
Kompozycja Patchouli Nosy Be powstała z zupełnie nowej esencji paczuli, stworzonej przez perfumiarzy Robertet z roślin wyhodowanych na Nosy Be, zaś Perris Monte Carlo jest pierwszą marką, która wykorzystała tę esencję o pięknym, drzewno-kakaowym aromacie.
Warto wiedzieć, że na Madagaskarze, znanym w perfumiarskim świecie przede wszystkim z doskonałej wanilii, ale również czarnego pieprzu i ylang-ylang, nie było dotąd plantacji paczuli. Wilgotne i parne powietrze na wyspie sprawiało, że podjęta kilka lat temu próba uprawy tych roślin zakończyła się niepowodzeniem. I to właśnie wtedy szef należącej do Robertet plantacji ylang-ylang, pan Camarat postanowił uratować rośliny z porzuconej hodowli i zasadzić je na Nosy Be. Jak postanowił, tak zrobił. Na plantację wybrał miejsce, gdzie rosły już inne rośliny, które przysłoniły niskie sadzonki paczuli, chroniąc je w ten sposób je przed zbyt silnym słońcem i wiatrem.
Pomysł pana Camarata okazał się genialny, sadzonki się przyjęły i zaczęły rosnąć coraz bujniej. Dzięki odmiennym warunkom glebowym i klimatycznym, paczula z Nosy Be dała zupełnie inną esencję o bardzo wysokiej jakości. Tak charakterystyczne dla paczuli nuty ziemiste i ziołowo-kamforowe stały się mniej wyczuwalne, za to zdecydowanie intensywniejszy jest w niej akord drzewny z bardzo oryginalną nutą suchego kakao.
W kompozycji Patchouli Nosy Be olejek paczulowy połączono z pikantnym peruwiańskim drzewem pieprzowym (Schinus molle), drzewnymi nutami cedru i sandałowca, wytrawnymi, gorzkawymi nutami kakao, labdanum oraz egzotyczną wanilią. Powstał zapach ciepły i przyprawowy, otulający skórę miękkim paczulowym woalem.
Z Ylang-Ylang Nosy Be było prościej o tyle, że Madagaskar i wyspy w jego sąsiedztwie od lat słyną z upraw drzew ylang, z których pozyskiwana jest esencja, wysoko ceniona w perfumiarskim świecie.
Drzewa ylang rosną szybko i kwitną obficie, jednak dopiero roślina w wieku 7-10 lat wytwarza kwiaty o wymaganych przez perfumiarzy parametrach. Starannie wybrane kwiaty – z reguły te najmniejsze, o najdelikatniejszym zapachu, zbierane są w porze deszczowej, ponieważ wilgoć sprawia, że są bardziej aromatyczne, a pozyskiwany z nich olejek kremowy i bogaty. Podobnie, jak Ylang-Ylang Nosy Be, piękny i miękki kwiatowo-kremowy koktajl, w którym esencja ylang-ylang doskonale współbrzmi z nutami różanymi, jaśminowymi i kwiatem pomarańczy. Zapach jest ciepły i aksamitny, a szlachetna baza z ambrowego labdanum, wetiweru, cedru, ambrette i wanilii nadaje kompozycji zmysłowego, uwodzicielskiego czaru.
Zachęcamy, byście przekonali się na własnym … nosie, że Nosy Be zdecydowanie nie są „be”! 🙂