Jak poprawić sobie humor, gdy z 24 godzin doby aż 17 przypada na półmrok, zmrok, mrok lub ciemność? Ubrać się w Le Cri de la lumière!
Już sama nazwa perfum – „Płacz światła” – wystarcza, by się nimi zainteresować. Drugi powód to Marc-Antoine Corticchiato, jeden z najbardziej utalentowanych i oryginalnych perfumiarzy, tworzący zapachy dla swojej marki Parfum d`Empire. Więcej nie potrzebowaliśmy, by ulec urokowi tej pięknej kompozycji.
Le Cri de la lumière to dla nas rzeczywiście „światło we flakonie”. Właściwie „świetlistość”. Taka lekka, radosna, promiennie uśmiechnięta. Wręcz roześmiana.
Perfumy wolno ewoluują, niewiele zmieniają się na skórze w miarę upływu czasu. Od początku aż do finisz po prostu pachną „sobą” – i nie jest to absolutnie zarzut. Wprost przeciwnie, to sztuka!
Jak zatem pachną? Irysowo. Ale jeśli ktoś ma w wyobraźni jedynie klasyczny pudrowy zapach irysa, niechaj przygotuje się na jego pełną ewolucję. Tak, tak, ewolucję. Perfumy jako całość zmieniają się niewiele, irysowy akord natomiast ewoluuje i to bardzo wyraźnie.
Na początku jest roślinnie świeży, wilgotny i słodkawy. Niektórzy określają go mianem „marchewkowy” i podpisujemy się pod tym określeniem. Tak podany irys jest jasny i rześki, budzi skojarzenia z radosnym świtem budzącego się do życia dnia. Z jego pierwszym oddechem. Pierwszym krzykiem? Pierwszym płaczem?
Dzieciństwo nie może trwać wiecznie, dlatego i nasz irys traci powoli swoją soczystą, lekko zadziorną „marchewkowość”, by spoważnieć. Spoważnieć miękko i kremowo, aksamitnie i lekko pudrowo. Bardzo apetycznie.
Na tym etapie nasza skłonna do wizualizacji wyobraźnia podsunęła nam widok słońca, które po dynamicznych narodzinach za skąpanym w morskich falach horyzontem, przeciąga się i powoli wschodzi ponad widnokrąg. Nadal jasne i świeże, jednak już trochę bardziej stateczne. 😉
Wznosząc się coraz wyżej, nasze irysowe słońce obdarza ciepłem różę. Delikatna, lecz wyraźna różana nuta pojawia się w zapachu „w samo południe”, przykuwając uwagę, lecz nie dominując. Raczej wślizguje się na scenę, niż na nią wkracza, lecz mimo to od samego początku gładko i harmonijnie dołącza do obsady. Jest piękna i łagodna, aż miękka w swej łagodności. Jej pojawienie się oznacza, że jasne światło Le Cri nabiera ciepła, zmienia odcień na delikatnie różowy. Czy słońce chyli się już ku zachodowi?
Zdecydowanie tak. Blask z wolna przygasa, słoneczna tarcza kryje się za obłokiem ambrette. Piękny dzień się kończy, jednak zachwycająca przygoda z Le Cri de la lumière wkrótce rozpocznie się na nowo. Mamy pełen flakon. 😉
Jeśli macie ochotę wypróbować ten przepiękny zapach, zapraszamy po próbki do naszego butiku internetowego. Coś nam mówi, że na próbkach nie poprzestaniecie. 🙂
* * * * *
Zdjęcia nr 2 i 4: Tapeciarnia.pl