2 odpowiedzi do wpisu “Eksplozja emocji wg L’Artisan Parfumeur”

  1. Monika

    Jeszcze 7-8 lat temu nie znałam marki L’Artisan. Ale pewnego dnia w ręce mi wpadł Jour de Fete. Kupiłam w ciemno, bo zapach był w bdb cenie. I zauroczył mnie zapach jak i zaintrygowała sama marka. Zaczęłam szukać zapachów na rynku , a że lubię eksperymenty kupowałam je zazwyczaj na podstawie nut, roku powstania (lubie zdecydowanie starsze kompozycje) i perfumiarza, który je stworzył. Ot, tak mam. I zazwyczaj są to trafione zakupy. W ciągu ostatnich lat przybyły mi w kolekcji : L’Eau d’Ambre, Oeillet Sauvage, Patchouli Patch, Safran Troublant, Timbuktu, Amour Nocturne. Wiem, że na święta mąż ma dla mnie kolejny zapach marki – Nuit de Tubereuse (jeden z ulubieńców męża). Osobiście cenię markę za tradycję pielęgnowania starej szkoły perfumeryjnej i za kierowanie się podejściem do zapachów jak do sztuki, a nie wytworu marketingowego, który ma się wszystkim podobać i być masowo kupowany.

Leave a Reply to Michał Missala Click here to cancel reply.