Grzechem byłoby nie napisać o odżywce La Crème marki Opalis, specjalizującej się w kosmetykach do włosów. Zazwyczaj odżywki to samo utrapienie. Trzeba je długo trzymać na włosach, a potem jeszcze dłużej spłukiwać. Nigdy nie jest się pewnym, czy na włosach nie zostanie jakaś wierzchnia warstwa, która spowoduje, że będą one miały przetłuszczony wygląd. Brrr…, przyznajcie się, że w związku z tym nierzadko rezygnujecie rano z odżywki. Potem macie wyrzuty sumienia, iż wasze włosy nie są prawidłowo pielęgnowane.
Otóż udało nam się znaleźć odżywkę cud, którą stosuje się tak jak szampon, czyli rozwadniamy ją z wodą i tworzymy na włosach pianę. Nie musimy czekać ani chwili. Spłukujemy. Można pozbyć się jej w całości, a można częściowo. W tym drugim przypadku odżywka tworzy na włosach ochronny, niewidzialny (!) film i stale odżywia włosy. Co najważniejsze, nie obciąża włosów. Jest pod tym względem rewelacyjna. To jedyna odżywka, po którą sięgam z euforią. Pachnie migdałami i wanilią. Jest także bogata w orzechy makadamia i olejek z kiełków pszenicy.
Wielu producentów kosmetyków przekonuje, że stosowanie ich produktów to prawdziwa przyjemność. W przypadku Opalis naprawdę tak jest. Wszystkie produkty są naturalne i tak jak perfumy zawierają nuty zapachowe, oczywiście naturalne. Stosując je, doświadczamy niezwykle sugestywnych zapachów. Przykładowo, gdy używamy szamponu do włosów suchych, spływa na nas intensywny zapach pomarańczy. Masz ochotę go zjeść. W przypadku szamponu do włosów przetłuszczających się, czujesz się, jakbyś zanurzał nos w świeżym tymianku i rozmarynie. Myjąc głowę preparatem do włosów normalnych i krótkich spacerujesz po lawendowym polu… Stosowanie Opalis jest z całą pewnością olfaktorycznym przeżyciem, choć krótkotrwałym. To jednak dobrze, ponieważ w następnej kolejności pierwsze skrzypce powinny zagrać nasze ulubione perfumy.