Najnowszą kompozycję Majdy Bekkali poznaliśmy w trakcie wrześniowych targów we Florencji i już wówczas czuliśmy, że jest to zapach, obok którego nie sposób przejść obojętnie. Kompozycja przykuła naszą uwagę i zdecydowanie wyróżniła się spośród wielu innych, które mieliśmy wówczas okazję wypróbować. Od kilku dni flakony Tendre est la nuit mamy w Perfumerii i cały czas zastanawiamy się, jak zrecenzować ich zawartość, by w pełni oddać nasze różniące się od siebie opinie o tym zapachu.
Zacznijmy od pierwszego wrażenia, ponieważ tu jesteśmy zgodni: noc Majdy Bekkali zapada gwałtownie, poprzedzana krótkimi, suchymi akordami nieśmiertelnika i ambretty. To dynamiczne i bardzo oryginalne otwarcie, po którym zdecydowanie nabieramy ochoty na więcej.
No i właśnie z tym „więcej” nie jest już tak prosto… Są wśród nas osoby, które odbierają ten zapach jako metaforę miękkiego zmroku, bezpiecznego, słodkiego letargu. Tak hipnotyzująco działają nuty dawany połączone z akordami żywicznymi. Inni wprost przeciwnie, interpretują tę noc jako niespokojną i pełną tajemnic, niekoniecznie miłych i kojących. To osoby, które wyraźniej wyczuwają w sercu tej kompozycji akordy żywicy i pieprzu. Zapach ciekawie rozwija się na różnych osobach. Zauważyliśmy, że na męskiej skórze pachnie łagodniej, bardziej szyprowo. Z kolei kobiety ubrane w noc od Majdy Bekkali noszą ten zapach jak czarną, jedwabną suknię, zmysłowo opinającą ciało…
Delphine Thierry tworząc Tendre est la nuit dla Majdy Bekkali sięgnęła po rzadko obecnie używane, naturalne składniki bazy: cywetę i kastoreum. To śmiałe posunięcie, szczególnie w zapachu, w którego nazwie znajdujemy czułość, jednak przyniosło doskonały efekt: kompozycja, niezależnie od jej interpretacji, jest intrygująca i bardzo trwała.
Czuję się zaintrygowana :).
Pani Polu, dawno już nie zostałem tak urzeczony, polecam Tendre szczerze 🙂