Nierozważny i nieromantyczny: Blamage Alessandro Gualtieriego

Dlaczego nierozważny? No bo kto to słyszał, by tak niefrasobliwie, na chybił trafił i zdając się na ślepy los wybrać kilka esencji i z nich komponować zapach? Dlaczego nieromantyczny? Bo taki jest efekt tego śmiałego eksperymentu: zapach jest zdecydowany, odrobinę ascetyczny w odbiorze. Czy to źle? Wprost przeciwnie: to wspaniale!

Rozważna i romantyczna

Czytając o procesie tworzenia zapachu Blamage pomyślicie może, że los był dla Alessandro łaskawy i po prostu dobrze „wybrał” składniki. Ale to nie tak. Bez śmiałej wizji kreatora, artystycznego kunsztu, ogromnego doświadczenia oraz uporu i determinacji, Blamage pozostałby … blamażem – a nie kolejnym oryginalnym, bogatym zapachem kolekcji Nasomatto. Takim, wobec którego na pewno nie da się przejść obojętnie.

Jeśli napiszemy, że zaczyna się tajemniczo, to nie napiszemy niczego. Pierwsze spotkanie z zapachem to ciemna zieleń. Ciemna w kolorze, lecz mimo to lekka. Zimna. Śliska? Jak liść grążelu. Na małym, mulistym jeziorku gdzieś w środku ciemnego, podmokłego lasu. Dodatkowo zroszony deszczem. Ten liść. Zapach inny niż wszystkie, a przez to obcy, ale obcy interesującą obcością, taką, która zapowiada frapujący ciąg dalszy. Tak, wiemy, że na razie niczego nie wiecie! 🙂

Grążel

Zatem otwarcie zdecydowane, zielono-drzewne. Może to stąd ten korek stylizowany na kawałek gałęzi? Po chwili leśna zieleń Blamage zaczyna rzednąć – wychodzimy z leśnego gąszczu, drzew ubywa, na skórze czujemy powiew wiatru, który niesie ze sobą zapach suchej kory. Trochę rozgrzanej słońcem. Odrobinę zakurzonej. Zapiaszczonej? Czujemy się tak, jakbyśmy wyszli na leśną przecinkę. Wokół jeszcze drzewa, ale pod stopami piasek prześwitujący spomiędzy niskiej, suchej trawy. Robi się cieplej, a w naszym lesie, jawnie drwiąc ze stref klimatycznych, zaczyna pachnieć kora cynamonowca. I jeszcze coś ostrego i słodkiego jednocześnie. Kojarzącego się z lekkim, owocowym kompotem, takim wyjętym wprost z lodówki w upalny dzień. Goździk? Chyba tak!

Leśna droga

Kompozycja osiada. W dobrym znaczeniu tego słowa! Mości się wygodnie w ciepłej, wonnej trawie na skraju tej leśnej przecinki, ale stale między drzewami. Jak kot – albo jakieś leśne stworzenie, dzikie, lecz jednocześnie zainteresowane człowiekiem. Bojaźliwe i ostrożne, ale popychane na przód przez trudną do przezwyciężenia ciekawość. Futerko nagrzewa się w słońcu i wydziela przyjemną, żywą woń, która miesza się z lekką, owocową słodyczą (nadal ten kompot?) i bardzo delikatnym, bardzo odległym kwiatowym akordem. Akordzikiem.

I tak sobie trwamy, rozleniwieni, wśród drzew, traw i słonecznych promieni, prześwitujących przez brzozowe (a jednak brzoza! to przez ten biały korek!) liście. A gdy powoli zapada zmierzch, do naszego nosa dochodzi z oddali leciutki zapach dymu. Może w ukrytej wśród drzew leśniczówce rozpalono w piecu? Przecież zbliża się wieczór, czas powrotu do domu…

blamage Nasomatto

Hmm, to może jednak „nierozważny”, ale trochę „romantyczny” jest ten Blamage…? 🙂

* * * * *
Leśna droga: tapety.joe.pl

6 odpowiedzi do wpisu “Nierozważny i nieromantyczny: Blamage Alessandro Gualtieriego”

  1. katie

    Piękny opis, czuję się jak w przyjaznym pachnącym lesie… przeczytałam kilka razy, próbuję sobie wyobrazić, sama nie wiem, zapach, czy las – ale te obrazy zdają się być nierozerwalne. Urzekł mnie tekst, dałam się poprowadzić leśną ścieżką jak dziecko. Z zamkniętymi oczami.

    Z przyjemnością zaglądam na Wasz blog, pozdrawiam gorąco 🙂

  2. Paul

    Byłem dziś w Cliffie … i stwierdzam z pełną stanowczością … Jest to jeden z moich ulubionych zapachów, mistrzostwo pokroju Black Afgano … pod koniec tygodnia stanie się moją własnością 😉 Dziękuję za jak zwykle wspaniałą obsługę i świetną atmosferę ! 🙂

Leave a Reply to katie Click here to cancel reply.