Na fali „europejskich Oskarów” dla świetnej „Idy’, postanowiliśmy zorganizować konkurs filmowy Perfumerii Quality. Na razie nie na film – o tym pomyślimy w cieplejszej i bardziej słonecznej porze roku :-), lecz na recenzję wybranego filmowego dokumentu z tych, które przygotowaliśmy dla Was w mijającym roku.
Udokumentowaliśmy najważniejsze wizyty w Perfumerii Quality, czyli odwiedziny Kiliana Hennessy, Victorii Christian, Jeana-Claude`a Astiera i Claudii Micallef oraz Sergio Momo.
Jeśli chcecie wygrać kompletny zestaw miniatur zapachów marki Kilian z najnowszej kolekcji Addictive State of Mind, napiszcie krótko, który z filmów podobał się Wam najbardziej i dlaczego. Nagrodzimy aż 5 najciekawszych, najoryginalniejszych, najzabawniejszych recenzji!
Liczymy na przedświąteczną kreatywność 😉 i serdecznie zapraszamy do wspólnej zabawy!
Na recenzje czekamy do najbliższej niedzieli, 21 grudnia.
Moje punktowe klaśnięcia krążyły od Kilian Hennessy ,a Victorią Christan. Po obejrzeniu przepięknych i spektakularnych gestów Pani Victorii ,które uwielbiam ,decyzja zapadła – tajemniczy Kilian ;).
Kiedy artysta wchodzi na plan nikt nie ma wątpliwości kto jest twórcą tych kolekcji. To bezcenne baśniowe spotkanie. Film pokazuje nam pokrótce esencję pracy oraz osiągnięć kreatora. Nie bez powodu sala Quality była wypełniona , a koneserzy zasłuchani z obrysem nieświadomego uśmiechu na twarzach. Po opowieściach nikt nie ma wątpliwości o doniosłości dzieł , które właśnie mogą poczuć, trzymać w ręku flakon, przenieść do świata obfitości. Koniec filmu wieńczy tajemniczy , niezgłębiony uśmiech Kiliana Hennessy, jak lustro odzwierciedla głębię oraz sekrety swych luksusowych wód perfumowanych. W każdej kropli bogactwo jak to mawiali o koniakach szanownego pra pra pra dziadka Hennessy : cesarz pośród królów. Historia trwa. Świat Kilian pokazuje nam najlepszą jakość, perfekcję, nieprzypadkowe kompozycje. Przekonałam się o tym osobiście otrzymując na urodziny Kilian In the City of Sin. Opakowanie , flakon oraz zawartość cechuje wyszukana wykwintność.
Victoria Christian – przepiękna kobieta, przepiękne zapachy! Prezentacja ciekawsza niż pozostałe. Zabawna, jednocześnie pouczająca, z pozytywna energią i lekkością. Sympatyczna i zachęcająca.
Po prostu No. 1 !!!!!!!
Wow! Dziękujemy za wspaniałą inaugurację i energetyczne wpisy 🙂
Spojrzenie pana Hennessy w ostatnim kadrze filmu…mówi więcej niż wszystkie słowa w tym filmie! I’m INTOXICATED….:)!
Najbardziej przypadł mi do gustu nie urok osobisty Kiliana Hennessy, nie poczucie humoru Victorii Christian, nie wiedza Sergio Momo, a dekadencki nieco czar Jeana-Claude’a Astiera i Claudii Micallef. Ujął mnie klimat poświęconego im dokumentu – rodem z lat 20-tych i 30-tych ubiegłego wieku, magia charakterystyczna dla złotej ery jazzu. W tle opowiadanej bez słów historii o pięknej artystce i eleganckim gentlemanie z pasją sączy się melodia, która przywodzi mi na myśl najlepsze filmy Woody’ego Allena. Choć to śmiały krok mojej wyobraźni, ryzykuję wpisanie odzianej (a jakże) w czerń Claudii, pochylonej z pędzlem w ręku nad misternymi malowidłami kwiatów, w rolę jednej ze sztandarowych allenowskich bohaterek – magnetycznej neurotyczki, która raz spotkana nie pozwala o sobie zapomnieć już nigdy. Do fragmentu, który pokazuje ją przy pracy, wracałam kilka razy. Za samo to ujęcie właśnie ten a nie inny film zdobył miano mojego ulubieńca.
Moje serce i nos bezsprzecznie należą do Kilian Hennessy czy już wiecie jaki wybrałam film? (dla osoby, która zgadnie mam nagrodę w postaci vochera na świeży i ekologiczny śnieg z mojego chodnika przed domem!) . Wracając do tematu jest to na razie miłość platoniczna Pan Kilian jeszcze nic nie wie, chcę mu wyznać lecz nie mogę zdecydować się na kolor papeterii, na której owo wyznanie ma zostać spisane na razie waham się pomiędzy miętową a różową, strasznie trudny wybór ! Ale w tym miejscu muszę dodać trochę prywaty i zaznaczyć że Pana, Panie Michale też mam na oku, ale do pana nie wyślę wyznania gdyż moje uczucia są ściśle braterskie jest Pan sobowtórem mojego ukochanego kuzyna, swoją drogą niezłego łobuza , który w wieku 12 lat powyrywał wszystkie róże z rabatek pod muzeum żebym nie naskarżyła że mnie wepchnął do fontanny , oj nie jedne portki razem rozdarliśmy na trzepaku, ale to tyle w temacie relacji rodzinnych ! Film z wizyty najprzystojniejszego perfumiarza jakiego moje oczy widziały czyli wizyta Kilian Hennessy w Perfumerii Quality Missala, pokazuje człowieka nie tylko pięknego zewnętrznie ale posiadającego pasję i wielki talent twórczy, ponadto jego nienaganny image , błysk w oku i wyraz pasji na facjacie , aż nareszcie desing flakonów i oczywiście jakość zapachów ,powoduje że tracę zdrowy rozsądek, i darzę te perfumy i jego twórcę miłością bezwarunkową! W następnym wcieleniu chcę być muzą Kiliana a jak nie to przynajmniej jednym z flakonów ! W tym wcieleniu mam trzy skarbonki i do każdej zbieram na konkretny zapach Kilian, nie ma to -tamto i chodź bym przez pół roku miała jeść zimne parówki spełnię swoje marzenia !
Gdyby nakręcić uwspółcześnioną wersję „Portretu Doriana Graya”, Kilian Hennessy – jak sądzę – miałby ogromne szanse na to, by wcielić się w postać tytułowego bohatera. Dystyngowany i elegancki. Szarmancki, ważący każde słowo wypowiadane z jakże ujmującym akcentem. Można by o nim pomyśleć jako o niezwykle poważnym człowieku, gdyby nie ten charyzmatyczny, pełen pasji błysk w oku i prowokujący uśmiech, który nawet anioła skusiłby na łyk absyntu i szczyptę tabaki. Dorian Gray pokochałby zapachy Kiliana, co do tego nie mam najmniejszych nawet wątpliwości. Wyrafinowane i szykowne w swej prostocie flakony skrywające zawartość będącą odzwierciedleniem najskrytszych pragnień człowieka to wieli ukłon w stronę sztuki najwyższych lotów. Bo perfumy to przecież sztuka. A Kilian Hennessy to artysta, który uwielbia wodzić swych adoratorów za nos.
Spośród zaprezentowanych filmów najbardziej podobała mi się relacja z wizyty Sergio Momo. Kompozycja obrazu, dźwięku i… szkoda tylko, że nie mogę poczuć zapachu… Te czynniki wyjątkowo zadziałały na moją wyobraźnię, podczas oglądania humor zdecydowanie się poprawił. Zdaje się, że wpasowałam się w atmosferę tamtego czasu i miejsca – sami się o tym przekonajcie 😉 :
Cisza na planie! Zaczynamy!
W towarzystwie zawadiackiej muzyki (jest naprawdę świetna, czy mogę poprosić o namiary na wykonawcę?) do Perfumerii wkracza Sergio Momo. Elegancki, pełen dystynkcji i kindersztuby, a przy tym niebywale skromny, daje najlepsze świadectwo o swojej marce Xerjoff. On – włoski Don, flakony o przefantastycznych kształtach i kreacjach, piękna ogniowłosa niewiasta z wachlarzem [0:48 min], – wszystko przywodzi na myśl eleganckie i szykowne lata trzydzieste ubiegłego wieku.
Pojawia się element prawdziwej magii! Prelekcja Mistrza, który pieczołowicie nakreśla swoje myśli, obrazuje fenomenalną projekcję zapachu, który za chwilę stworzy [1:49-1:53 min], i… TADAM! Jest! Owocem jego czarów stał się czerwony flakon Bouquet Ideale, który w mig przekształca się w jeden z zapachów z kolekcji Join the Club. Wszystko po to, by za moment przybrać postać wykwintnego Gran Ballo [1:53-1:57 min].
Na potwierdzenie umiejscowienia przeze mnie w czasie fabuły filmu pojawia się kunsztowna kasetka obita grynszpanowym atłasem.
Wszystkie postaci niczym wielka włoska rodzina biorą udział w prawdziwie włoskiej fieście – kosztują dowoli, próbują, smakują… Klatki filmu migają i przeskakują, iskrzą i tańczą – ach co to musi być za atmosfera… Jest bogato, kolorowo, nawet Rodzaj Niebieskiego [Kind of Blue] ma swoje pięć minut. Główny bohater niczym kustosz sprawujący pieczę nad swymi dziełami oznacza je odpowiednio i przekazuje wokoło. Z należytą czułością obchodzi się z każdym z flakonów, by mogły gościć wśród jego przyjaciół – niczym Don Corleone przyciąga grono entuzjastów.
Film niespostrzeżenie dobiegł końca, ale mam wrażenie, że zabawa w Perfumerii Quality trwa nadal, jak na Titanicu…
Dla mnie faworytami tegorocznych prezentacji i warsztatów są Kilian Henessy i Victoria Christian. Kilian – to lampka dobrego koniaku, cygaro, filmy noir, przygaszone światła i pokusa.Christian – to kolonialny szyk, historia, dystynkcja i przestrzeń. Męski L – to zapach, który bardzo długo nosi się w myślach.
Zwycięstwo – Victoria! W moim filmowym rankingu zwycięża Victoria Christian.
Po domu perfumeryjnym, z którego wywodzą się najdruższe perfumy świata, spodziewałbym się raczej onieśmielająco statecznej pani lub okropnie poważnego pana jako ambasadorów, opowiadających ze smętną miną historię rodową rok po roku, a tu proszę, takie miłe rozczarowanie w postaci wesołej Victorii. Rozkochuje wręcz autentyzm jej uroku, o ileż mniej wystudiowany od póz podziwianego przeze mnie zresztą za swój talent Kiliana Hennessy! Ten uśmiech i błysk w oku, to poczucie humoru, ta żywa i bogata gestykulacja nie pozwalają oderwać oczu od ekranu. Umyka gdzieś muzyka, nie absorbują techniczne szczegóły filmu, cała uwaga skierowana jest na głos, gesty i uśmiech głównej bohaterki.
Victoria zaraża wręcz swoją pasją, aż chciałoby się spróbować wszystkich zapachów, o których opowiada, jeden po drugim.
Kilian Hennessy.
Urzekła mnie kompozycja – jak to zwykle w świecie perfum bywa. Kompozycja piękna, tajemnicza, niezwykła. Zbudowana według reguł klasycznego olfaktorycznego trójpodziału: głowa, serce, baza.
Nuty głowy, pozornie ulotne, są zaskakująco delikatne. Nie wrzeszczą. Stopniowo się rozwijają, zwiastując główne wydarzenie. Wyczuwalne są na tym etapie: urocze ujęcia, precyzyjne kadry, magiczne migawki i krótka, acz treściwa zapowiedź spotkania. Ciekawość została pobudzona.
Faza główna, serce, wybucha gwałtownie. Oto na scenę wkracza główny bohater – Kilian Hennessy. Bez wątpienia jest to charyzmatyczna osobowość. Czuć to od pierwszej chwili. Wszystkie oczy, a także i nosy, skierowane są w jego stronę. Jest to nuta niezwykle silna, o ponadprzeciętnej projekcji i potężnej sile rażenia. Serce przyciąga. Serce hipnotyzuje. Serce uzależnia.
Baza jest jednoskładnikowa. Bazę tworzy esencja szlachetna o najwyższej jakości – Perfumeria Quality, która otula całe wydarzenie. Dzięki niej kompozycja jest pełna i niczego jej nie brakuje. Wszystko się tu zgadza. Wszystko tu pachnie.
Testowane na skórze, nie na papierowym blotterze.
Największe wrażenie wywarła na mnie postać Pani Victorii Christian. Jest charyzmatyczna i ma w sobie dużą dozę magnetyzmu. Swoją otwartością i spontanicznością zjednuje do siebie zarówno „perfumoholików”, jak i dopiero wkraczających w świat zapachów klientów. Kiedy pokazuje, jak powinno się nakładać perfumy, inni mają ochotę powtarzać te same gesty, z równie wielką przyjemnością. Mimo swojej ekstrawertycznej natury, ma w sobie nutkę tajemniczości, co czyni ją jeszcze bardziej atrakcyjną „wizytówką” dla swojej rodzimej marki. Poza tym sprawia wrażenie osoby ciepłej i wyrozumiałej. Na pewno miło z Panią Victorią testuje się perfumy.
Fraszka na „przyjaciół u Missali”
Gdy masz chandrę,kiepski humor
kiedy jest Ci źle
idź do pewnej perfumerii
Missala się zwie.
A tam , Królowie Fascynacji,
Flakoników
Victoria,Kilian
Claudia i Jean
„the dreams come true”?
a jakże
swoje motto Sergio Ci powie.
To są wszystko Przyjaciele
na ciekawość i przygodę
na marzenia i wspomnienia
swą historię opowiedzą
kiedy tylko chcesz
Sergio Momo-niewielki wzrostem, lecz wielki duchem i z wielką pasją… Kilian Hennessy-przystojny, czarujący, męski, uwodzący uśmiechem, a w filmiku z nim moja ulubiona blogerka… Jean-Claude Astier i Claudia Micallef tworzący bajeczne, personalizowane flakony w asyście mojego ulubionego jazzu…
Wszyscy oni są wspaniali, jednak to Victoria Christan ujęła mnie najbardziej. Jej błysk w oku, który pojawia się, kiedy opowiada o zapachach oraz szczery, pogodny uśmiech, mogłyby spokojnie rozświetlić całą Quality, gdyby zabrakło prądu! 🙂 Zapachowa pasja i życiowy entuzjazm udzielają się nawet za pośrednictwem YouTube, więc co dopiero byłoby na żywo! „L” jak „Love”-właśnie tak, pokochałam tę Panią od pierwszego, choć wirtualnego, wejrzenia 🙂
Moje serce najbardziej rusza film z Panią Victorią Christian w roli głównej. To wybór osobowości, która mnie zauroczyła . Magia czaru osobistego , bezpośredniości , piękna i uroczych gestów połączona z wykwintnością i klasą zapachu.
Zainspirowana postanawiam przejść na dietę perfumowaną (zamiast jeść używać perfum) , aby osiągnąć stan ciała bliższy ideałowi Pani Victorii i zapisać się na lekcje baletu 🙂 ( aby z taką gracją poruszać się) 😉
A co tam , w tych czasach wszystko jest możliwe! 🙂
Najbardziej podobał mi się film z wizytą pana Kiliana Henessy. Mam słabość do zapachów pana Kiliana ale również do niego. Znam trochę historię i urzekło mnie w nim to że poszedł swoją ścieżką a nie biznesem rodzinnym. Perfumy Love by Kilian będą idealnym odzwierciedleniem jego własnej drogi. Krzyczą „DON’T BE SHY!!!”. On na pewno nie był nieśmiały :).
Trzeba mieć w sobie siłę, upartość i odciąć się od wielkiego sukcesu rodziny a do tego mieć własny pomysł na to co się kocha robić. Jest precyzyjny w tym co robi, podchodzi z sercem do każdego zapachu a nie tak jak wielkie mainstream’owe domy mody, które idą na ilość a nie na jakość.
Podejrzewam że wszystkie kobiety będące na spotkaniu chciałyby w tym momencie pachnieć „Good Girl Gone Bad”, ponieważ patrząc na tak eleganckiego mężczyznę można się zatracić w swoim zachowaniu ;).
Sergio Momo najciekawiej opowiada o swojej pracy, fascynacjach i filozofii perfum. Krótka relacja z wizyty w Perfumerii Quality pozwala poczuć klimat wydarzenia, które obserwujemy z perspektywy gościa eventu. Doskonałe zdjęcia z profesjonalnym kadrowaniem, okraszone doskonale dobraną muzyką, sprawiają, że stajemy się uczestnikiem wyjątkowego wydarzenia. Odwiedzamy przestrzeń Perfumerii mogąc cieszyć oczy designerskim wystrojem i wprost poczuć atmosferę i zapachy tego miejsca. Niebanalny sposób ekspozycji flakonów, które prezentują się nadzwyczaj okazale i pięknie, zachęca do zakupu. Opowieści Sergio o nowych kolekcjach zapachów, ich przeznaczeniu i inspiracjach towarzyszących komponowaniu perfum, dają przedsmak zapachu, który chciałoby się poczuć sensualnie. Widz szczerze żałuje, że może być tylko biernym obserwatorem. Chciałby być w tym wyjątkowym miejscu, spotkać tych ludzi i delektować się oryginalnymi i niezwykle wyrafinowanymi zapachami.
Mnie z kolei najbardziej podobał się film o… miłości. „L is for love” –
to pointa wypowiedziana przez postać
kluczową filmu – Victorię Christian.
Jako romantyk cenię historie wzbogacone
kobiecym pięknem, delikatnością i
subtelnością.
Dodatkowo skupię się na gwiazdach tych
czterech filmów, o których wprost
nie wypada nie wspomnieć…
Wiecie Państwo co chwyta mnie za serce
najbardziej? Oglądając każdy z
filmów da się odnaleźć tych samych aktorów,
tych samych wielbicieli piękna,
te same twarze na widowni. Artyści ci świetnie
odgrywają tak różne role
jakich wymaga od nich intrepretowanie
zapachów Clive Christian, Kilian,
M.Micallef czy Xerjoff. Obsada wciąż się
powiększa, zapewne trzeba będzie
powiększyć scenografię i zaopatrzyć się w
szerokokątny obiektyw… 🙂
Z czterech wybranych do recenzowania filmów najbardziej przemówił do mnie ten z Kilianem Hennessy.
Udało się Państwu pokazać niesamowitą jedność między twórcą i jego dziełem. Od początku, od wejścia p.Kilian skupia na sobie uwagę, jak na prawdziwego bohatera przystało. „Nazywam się Kilian Hennessy” brzmi jak słynne „nazywam się Bond. James Bond” i co więcej ma tę samą wagę. Udało się Państwu uchwycić w czasie prezentacji perfum ten błysk w oku twórcy, to „coś” co sprawia, że są jedyne, że ich pragniemy. Widać to zarówno w oczach zasłuchanych i „zawąchanych” uczestników spotkania jak i później, w czasie rozmowy z naszą sympatyczną blogerką. Moim zdaniem bardzo udany film.
Mam tylko ochotę dodać „i ja tam byłam, miód i wino piłam i świetnie się bawiłam”
Perfumy to flakon, korek, opakowanie, reklama, wizerunek, nazwa – powiedział Kilian Hennessy, jeden ze wspaniałych gości Perfumerii Quality i bohater materiału filmowego poświęconego jego wizycie 10 lipca 2014 r. Podążając za tą myślą, nasuwa mi się refleksja, iż kompozycja zapachowa – bez swojej historii, pieczołowitej i spójnej oprawy, pomysłu będącego często wynikiem żmudnych wysiłków – rozwiewa się w powietrzu, by zaraz zniknąć niemal niezauważona, zbyt eteryczna, by zrobić na kimkolwiek jakiekolwiek wrażenie… Bywa też, że osiada na skórze lubieżnie, zupełnie bezkrytycznie, nieświadoma swojego bezkształtu i wulgarności, przekonana, że warunkiem doskonałości jest wszechobecność.
Rodzinną tradycję produkcji przednich koniaków, troskę o produkt najwyższej klasy, pieszczący podniebienia i wprawiający w błogi nastrój obcowania z doskonałością w swoim gatunku, Kilian przekuł w pasję do tworzenia perfum luksusowych jako opozycji do tego, co nietrwałe, jednorazowe i zbyt krzykliwe, by nosić znamiona sztuki. To właśnie elegancja stała się słowem – kluczem jego olfaktorycznych kompozycji, które nie musząc podobać się na siłę, zapadają w pamięć na długo. Nie muszą stroić się we wszystkie kolory tęczy, by swoją oprawą cieszyć oko, bo elegancja to stonowana, przedniej jakości klasyka, zredukowana do czerni i bieli, stanowiąca wspaniałe tło dla mieszkającej w środku niespożytej pasji, energii, niekończącej się radości życia.
Takie są perfumy Kiliana Hannessy, taki jest on sam i taka – w końcu – jest o nim opowieść. Materiał filmowy eksponuje wyważone słowa Perfumiarza o charakterze sentencji, zestawiając je z sylwetką jego samego – młodego człowieka odzianego monochromatycznie, który osiągnął już tak wiele, że nie musi nikogo do tego przekonywać. Luksusowe czarne i białe szkatułki, piętrzące się na półkach, szybko znikają w dłoniach ich szczęśliwych nabywców, tym chętniej, gdyż otrzymują wyjątkowe sygnatury samego Mistrza. Ostatnie ujęcie – tajemniczy uśmiech zaproszonego gościa – jest jak niewypowiedziana wskazówka: elegancja bez dozy przekory bywa nudna i zbyt patetyczna. Trochę czerwieni wewnątrz szkatułek nadaje im wizualnej witalności, “biały kryształ” to przecież szara ambra, bordowozłocisty rum, żółto-pomarańczowe suszone owoce. Film stanowi zaledwie szkic do sylwetki Kiliana Hennessy, wymowny jednak na tyle, że wraz z żalem, iż nie mogłam być częścią tego spotkania, wzrasta chęć poznania zarówno samego zaproszonego, jak i tych jego kompozycji, których nie miałam do tej pory okazji kosztować.
Sfilmowane spotkanie z Jean-Claude Astierem i Claudią Micallef jest niezwykle zaskakujące.
Wiemy cały czas, że mowa o perfumach, a to co jest pięknie udokumentowane, co zapada w pamięć to absolutnie niepowtarzalne flakony. W dodatku ich zdobienie pokazane jest jak odwieczna tradycyjna czynność. Przywodzą na myśl malowanie jajek na Wielkanoc, czy szklanych bombek na Boże Narodzenie. Cudowne, niepowtarzalne rękodzieło, sztuka. Każdy ruch pędzla celowy a efekt zapiera dech w piersiach.
Prawdziwy dokument.
Z całą moją sympatią do wszystkich przedstawicieli tych wspaniałych marek i ich perfum, już zawsze zawsze będę pod największym wrażeniem Kiliana Hennessy. I to nie ze względu na jego urok i fakt bycia naprawdę przystojnym mężczyzną [co relacja z warsztatów pokazuje idealnie! ach, te wszystkie zapatrzone panie na sali!], ale ze względu na jego filozofię. Perfumy dla mnie to nie tylko dodatek, pasja, ale zjawisko wręcz magiczne, które wiąże się z całą ideologią. To jak Kilian Hennessy opowiada o swoich zapachach, o tym jak każda kompozycja jest zwieńczeniem pewnej historii, jak ważny jest każdy detal, trafia do mnie idealnie. Jego filozofia całkowicie pokrywa się z moją, dlatego też to właśnie ta relacja zachwyca mnie najbardziej i w całości. Przystojny mężczyzna, zakochany w zapachach, w mojej ulubionej perfumerii – czegóż chcieć więcej?
Wiele pięknych opisów… Kiedy można spodziewać się wyników konkursu?
Konkurs został już rozstrzygnięty, a wyniki opublikowane na blogu, zapraszamy do lektury.