Nasza wyobraźnia płata nam ostatnio figiel za figlem, dlatego specjalnie nie zdziwiliśmy się, gdy na hasło À la rose objawiła się nam … Lucyna Ćwierczakiewiczowa! Zapewne wskutek tego, że zastanawialiśmy się nad „przepisem” na zapach, który – choć różany do głębi – nie ma róży w sercu. 🙂
Francis Kurkdjian, twórca À la rose, uchylił przed nami rąbka tajemnicy swojego perfumiarskiego warsztatu i gdybyśmy, wzorem pani Lucyny, chcieli spróbować odtworzyć przepis na tę kompozycję, zaczęlibyśmy tak:
Weź 250 dojrzałych kwiatów róży stulistnej z Grasse. Gotuj do miękkości, zredukuj, a po odparowaniu przelej uzyskany absolut do flaszki i szczelnie zamknij.
Następnie weź 150 dobrze rozkwitłych kwiatów róży damasceńskiej z Bułgarii. Gotuj na małym ogniu, często szumując, odparuj. Ekstrakt wlej do garnuszka, przykryj czystą szmatką i odstaw w chłodne miejsce.
W dużym naczyniu dokładnie zmieszaj oba różane olejki. Wsyp skórkę pomarańczową i pół łyżeczki bergamotki, posyp płatkami fiołka i magnolii. Dodaj szczyptę magii i dużo radości, wymieszaj z urokiem i zachwytem. Na koniec posyp pozytywnymi emocjami i podawaj, najlepiej w temperaturze pokojowej.
Ktoś chętny do wypróbowania przepisu? Jeśli nie, zachęcamy do wypróbowania gotowego zapachu! 🙂 Zapraszamy do naszych Perfumerii lub butiku internetowego.