Zachęcamy do zapoznania się z materiałami z warsztatów zapachowych na temat ambry, które odbyły się w w Perfumerii Quality.
Ambra – patologiczna wydzielina z przewodu pokarmowego kaszalota. Najprawdopodobniej – naukowcy nie są zgodni – jest tworem powstającym przez podrażnienie ścian jelit kaszalota twardymi szczękami głowonogów [które to szczęki często są znajdowane w bryłach ambry] niczym perła w ostrydze, lub powstaje pod wpływem substancji wydzielanych przez kałamarnice. Według pierwszej, popularniejszej teorii, wydzielana ambra otacza ostre ciała obce, ułatwiając ich wydalanie. Poza teoriami naukowymi w sieci i literaturze popularnej spotkać się można z różnymi barwnymi mitami i teoriami. Według jednej z nich ambra pochodzi z… nasienia wieloryba. Tu przyczyną błędu jest tłumaczenie z języka angielskiego, jako że kaszalot to spermwhale. Kolejnym błędem jest mylenie ambry [ang. ambergris] z bursztynem [ang. amber], co jak widać również wynika z błędnego tłumaczenia. Perfum z bursztynem w składzie jest tak naprawdę bardzo niewiele, zdecydowana większość zawiera ambrę, głównie syntetyczną.
„Świeża” ambra jest miękka i krucha, ma morsko-fekalny zapach; jednak w miarę upływu czasu [nawet do 10-20 lat], podczas unoszenia się na powierzchni wody, z udziałem soli morskiej, wiatru oraz słońca – ambra utlenia się, nabierając słodkich, żywicznych, czasem słonych nut, zmienia się również jej konsystencja do suchej, twardej i przypominającej zaschniętą glinę. Grudki ambry potrafią osiągać 50 kilogramów wagi, a biorąc pod uwagę średnią wartość za gram w cenie 10-20 dolarów – nazwa „pływające złoto” przestaje dziwić.
Poza ambrą szarą [ambre-gris] spotykana bywa ambra czarna, zawdzięczająca swoją niepożądaną barwę sepii lub atramentowi kałamarnic, który wydzielają w sytuacjach zagrożenia. Przy dłuższym kontakcie z wodą morską pigment może się wypłukać, zachowując wszystkie cenne właściwości ambry.
Ambra znana była i stosowana już w starożytności – Egipcjanie palili ją jak kadzidło, medycy stosowali na bóle głowy, przeziębienia i epilepsję. Podczas Czarnej Śmierci ludzie wierzyli że noszenie przy sobie grudki ambry chroni przez zachorowaniem na dżumę, gdyż zapach ambry tłumił zapach „zepsutego” powietrza, uważanego za przyczynę plagi. Według publikacji z XVII wieku, ambra nazywana „siarką morza”, miała wzmacniać serce i umysł oraz oczyszczać ducha.
Chemicznie ambra zbudowana jest z substancji organicznych i nieorganicznych, m.in. chlorku sodu [sól morska], fosforanu kostnego [prawdopodobnie z resztek kałamarnic], alkaloidów, kwasów tłuszczowych, alkoholi wyższych, etc. Największą rolę jeśli chodzi o zapach odgrywają: ambreina [25-45% zawartości], alkohol triterpenowy oraz steroidy, pochodne cholestanu [do 46% zawartości]. Ambreina jest bezwonna, jednak jest prekursorem innych zapachowych związków, powstających wskutek utleniania, nasłonecznienia i kontaktu z wodą morską.
Fizycznie: ambra topi się w temperaturze ok. 65 stopni Celsjusza, przy stu stopniach ulatnia się w postaci białego dymu. Jest rozpuszczalna w gorących alkoholach, po schłodzeniu ponownie krystalizuje. Cechy te są wykorzystywane podczas identyfikacji i sprawdzania „autentyczności” bryłek ambry, które często mylone są z kawałkami drewna, woskiem bądź wręcz podrabiane, z użyciem mydła, farby, gliny, elementów organicznych i… coca coli.
Zastosowanie: oczyszczona ambra stosowana jest w przemyśle perfumeryjnym jako utrwalacz/obciążnik perfum, choć coraz częściej stosowane są tańsze i łatwiej dostępne syntetyki.
Przez długi czas ambrę zdobywano, zabijając kaszaloty – gatunek zagrożony wyginięciem – i rozpruwając im wnętrzności, co często okazywało się bezcelowe, gdyż nie w każdym osobniku znajdowano zbryloną ambrę, a wydobyta była „surowa” i nie posiadała pożądanych właściwości zapachowych. Z tego też powodu użycie naturalnej ambry zostało zabronione w wielu krajach w latach 70-tych. Pomimo, że od roku 2005 wykorzystanie ambry jest ponownie legalne, dzięki ścisłej obserwacji dystrybutorów stosujących jedynie ambrę wyrzuconą na brzeg morza; ambra naturalna nadal jest bardzo rzadka i bardzo cenna. Głównymi ośrodkami pozyskiwania naturalnej ambry są obecnie wybrzeża m.in. Nowej Zelandii, Australii oraz Nowej Kaledonii.
Zapach naturalnej ambry stale zmienia się, ewoluuje wraz z upływem czasu, dojrzewa. Aby zatrzymać ten proces w odpowiednim, wybranym momencie należy sporządzić wywar z ambry w alkoholu: ambra jest rozdrabniana, następnie rozcieńczana i przez bardzo długi czas – od sześciu do kilkunastu miesięcy – jej zawiesina jest nieustannie wstrząsana w butlach umieszczonych w maszynowo napędzanych wstrząsarkach. Taki wywar poddawany jest następnie zatężaniu i oczyszczaniu.
Jednak ze względu na koszty przetwarzania, niestałe „źródło” i brak powtarzalności w zapachu naturalnej ambry w zależności od grudki, obecnie stosuje się przede wszystkim ambry pochodzenia syntetycznego lub pół-syntetycznego, których kluczowym składnikiem jest Amberlyn – perhydronaftofuran, znany pod wieloma nazwami handlowymi: Ambrox [Firmenich], Ambroxan [Henkel], Amberlyn.
Podstawowa, najbardziej rozpowszechniona technologia produkcji wykorzystuje sklareol, diterpen pozyskiwany z szałwii muszkatołowej Salvia sclarea. Sklareol w wyniku utleniania nadmanganianem potasu ulega degradacji, dając lakton, który z kolei ulega redukcji w obecności glinianu litu do diolu, który w procesie cyklizacji daje ostatecznie produkt – Amberlyn. Proces redukcji ma bardzo niską wydajność, którą można poprawiać wykorzystując produkt pośredni w cyklizacji lub fermentację mikroorganizmów. Inna technologia wykorzystuje degradację alkoholu – manoolu, pozyskiwanego z rzadkiego drzewa Dacrydium biforme, charakterystycznego dla Nowej Zelandii, a więc również – jak sama ambra – występującego w ograniczonej ilości i drogiego. Jak widać, obie technologie mają swoje wady i koszty. Stale prowadzone badania nad strukturą związków aromatycznych ambry mają na celu identyfikację prostszych i łatwiejszych do wykorzystania materiałów, a więc tańszą produkcję.
Jak przekonaliśmy się podczas warsztatów, zapach ambry syntetycznej jest wyblakły, nikły i nie dorównuje ambrze naturalnej. Alternatywą dla syntetyków może być odwzorowanie bogatego aromatu ambry szarej za pomocą kilku naturalnych esencji, głównie: żywicy labdanum, benzoiny oraz styraksu. Labdanum to gęsta żywica otrzymywana z młodych gałązek śródziemnomorskich krzewów Cistus ladaniferus i Cistus creticus, o charakterystycznym balsamiczno-ambrowym zapachu z nutą skórzaną. Styraks jest zbiorową nazwą dla żywic pochodzących z różnych gatunków roślin. Pozyskiwany z drzew ambrowca wschodniego i amerykańskiego [gatunek Liquidambar] występuje w postaci gęstej cieczy lub masy, o barwie szarobrunatnej i miłej balsamicznej woni. Benzoina natomiast pozyskiwana jest z kory ambrowca syjamskiego oraz sumatrzańskiego – w postaci kropli, wydzielanych podczas zranienia drzewa. Jest słodka i ciepła, w zapachach ewoluuje w balsamiczno-pudrową nutę. Benzoina syjamska [Siam Benzoin] ma aromat suchy i bardziej pudrowy, sumatrzańska [Sumatran Benzoin] jest słodsza i bardziej karmelowa. Inne składniki stosowane do tworzenia akordu ambry w perfumach to: wanilia, bób tonka, balsam Peru i balsam Tolu, cynamon, paczula i drzewo sandałowe.
Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że ambra stosowana była przez wiele stuleci także jako składnik potraw oraz napojów. Wpływ na to miały średniowieczne tradycje arabskie, według których ambra była afrodyzjakiem oraz dodawała sił witalnych. Stosowanie ambry w kuchni przetrwało we Francji aż do XIX wieku – wedle zachowanego przepisu, ambrę dodawno do gorącej czekolady; według innych źródeł – nawet obecnie, na Bliskim Wschodzie ambra dodawana jest razem z miodem do mleka.
Bryłek ambry nie należy przechowywać w plastikowych czy hermetycznie zamkniętych pojemnikach – najlepszy do zachowania jej właściwości jest bawełniany woreczek lub kawałek materiału.
Zdjęcie pierwsze pochodzi z bloga: doyle-scienceteach.blogspot.com
Zdjęcie drugie pochodzi ze strony: www.profumo.it
Zdjęcie trzecie pochodzi ze strony: www.lindtusa.com
Trudno laikowi odnieść się do tak specjalistycznych informacji, chyba tylko w ten sposób, że natura w swoich zasobach przechowuje wszystko to, co nam, ludziom jest potrzebne. Ambra, cywet, piżmo… im więcej o tym czytam, tym bardziej lubię drzewo cedrowe jako utrwalacz perfum…
Mnie najbardziej podoba się porównanie do śródziemnomorskiego krzewu Cistus ,który pachnie żywiczno-ambrowym aromatem z lekkim skórzanym akcentem. 🙂
Skóra, zamsz to zapachy, które uwielbiam. Wstyd się przyznać ale nowe buty i torebki najpierw muszą zostać obwąchane 🙂 zanim trafią na właściwe sobie miejsce. Gdybym umiała nazwać przechowywane w pamięci zapachy, byłoby tego bardzo, bardzo dużo. Ale od nazywania zapachów są specjaliści, ja jako konsument mam się nimi tylko upajać 🙂 Przy jakiejś okazji poproszę o informację dlaczego w przemyśle perfumeryjnym tak rzadko jest wykorzystywany bursztyn?
Bursztyn ma po prostu bardzo [zbyt?] delikatny, słaby zapach. Owszem, palony pachnie dość charakterystycznie, żywicznie-sosnowo, jednak „surowy”… niewiele ma do zaoferowania w przemyśle perfumeryjnym ;] Kiedyś stosowano roztopioną żywicę bursztynową zmieszaną z kwasem azotowym [tzw. olejek bursztynowy] do tworzenia akordu piżmowego; ale oczywiście obecnie stosowane są tańsze i łatwiejsze w produkcji piżma syntetyczne.
Bursztyn w perfumach to raczej słowo-klucz, opisujące ciepło, miękkość, „złoty” charakter zapachu; a odpowiedzialna za ten efekt może być mieszanka labdanum, benzoesu, kopalu, wanilii, innych żywic oraz składników syntetycznych.
Dziękuję za wyjaśnienia. To rzeczywiście sporo tłumaczy. W przemyśle kosmetycznym bursztyn ma swoje miejsce ale tutaj mówimy o zapachach, a one muszą być wyczuwalne.
Świetny wpis, oby więcej takich 🙂
Dziękujemy Panie Szymonie!
Świetnie i profesjonalnie napisany artykuł. 🙂
To w takim razie podstawowe pytanie: jak należy prawidłowo tłumaczyć nutę zapachową określoną po angielsku słowem „amber”? No bo przecież nie bursztyn? Żywica? Na to jest jeszcze inne słowo. Ambra? To jest odwieczny problem i niestety chyba zbyt często dla bezpieczeństwa wiele osób [ np. na Fragrantica] pisze bursztyn…
Pani Kasiu, zdecydowanie ambra. 🙂