Wszyscy miłośnicy Amouage znają historię, którą poznajemy od czasu zapachu Jubilation.
– W Jubilation kobieta Amouage jest nimfą.
– W Lyric poznajemy przeszłość nimfy, która jako operowa diwa zaprzedaje duszę diabłu w zamian za nieśmiertelność.
– W Epic nimfa staje się legendą Jedwabnego Szlaku, gdy poszukuje zaginionej arii z opery „Turandot” Pucciniego.
– Memoir objawia nam postać mężczyzny. To flaneur, który poszukuje swego bytu i tożsamości w ukrytym świecie czarnego łabędzia.
– Honour jest kontynuacją podróży mężczyzny Memoir. Zainspirowani operą „Madame Butterfly” poznajemy go jako syna Butterfly, który przywołuje scenariusz samobójstwa matki i w swojej świadomości prowadzi z nią dialog, próbując pogodzić się z trudną przeszłością.
Tym razem zawieszono powieść w czasie, aby przedstawić Interlude jako przestrzeń pośrednią pomiędzy epizodami opowieści. Jedną chwilę w czasie. Punktem wyjścia jest nadmiar wrażeń, nieporządek a nawet chaos, które serwuje nam życie. W zapachu odpowiadają za nie kadzidła i mirra a także pełne sprzeczności połączenia, które zawarto w nutach głowy. W Interlude damskim niepokój wzbudzają słodycz bergamotki i gorycz grejpfruta. W zapachu męskim apokaliptyczny i destrukcyjny akord tworzą bergamotka, oregano i korzennik. Kompozycje od początku trzymają w napięciu.
Ukojenie odnajdujemy w sercu obydwu zapachów. To moment osobisty i święty. Chwila w czasie, w której dokonujemy introspekcji. Zaglądamy w głąb siebie, dzielimy się strachem, złością, frustracją i radością. Odnajdujemy harmonię. Zapach damski zawdzięcza ten efekt róży, kadzidłu i drzewu sandałowemu, którym towarzyszy niekonwencjonalne połączenie orzechów, kawy, kiwi, miodu i żywicy agarowej. W zapachu męskim emocje łagodzą ambra, kadzidło, czystek i mirra.
Bardzo pięknie na skórze układają się nuty bazy. Damski Interlude zachwyca mieszanką miękkiej ambry, wanilii, żywicy benzoesowej, drzewa sandałowego, oudu (żywicy agarowej), mchu dębowego, nut skórzanych, fasoli tonka, piżma i nut zwierzęcych. W męskiej bazie głęboką satysfakcję przynosi mocne uderzenie nut skórzanych, żywicy agarowej, paczuli, i drzewa sandałowego.
Kompozycje Interlude, tak jak wszystkie zapachy Amouage są bardzo trwałe. Urzeka czystość i oryginalność składników. To kolejna olfaktoryczna uczta zgotowana nam przez Christophera Chonga, dyrektora artystycznego Amouage oraz perfumiarzy Karine Vinchon-Spehner i Pierre Negrin.
Nie mogę się wręcz doczekać, żeby przetestować Interlude. Może być dosyć ciekawy, choć bez testów za wcześnie, żeby decydować.
Amouage Interlude Man chwilę po pierwszym psiknięciu przywitał mnie intensywną nutą bergamotki. Bergamotka w perfumach jest zwykle intensywnie cytrusowa i gorzka. Jednakże w tym przypadku jest inaczej. Tuż obok bergamotki dochodzą do głosu nuty zielonej bazylii, jagód pimento, a wszystko to przy akompaniamencie sporej dawki pieprzu. Dzięki przyprawom bergamotka ze świeżej i żywo pachnącej przeistacza się w aromat cięższy, bardziej suchy. Nuty ambrowe, które współgrają z akordem skórzanym sprawiają, że Interlude Man kilka minut później roztacza aromat przywodzący na myśl mroczniejsze miejsca, w których unosi się gęste powietrze. Dodatek skóry i kadzidła frankońskiego nadają dymnego szyku, choć zdecydowanie nie jest to dym, który można doświadczyć w innych zapachach tej marki. Interlude Man w mniejszym stopniu kładzie nacisk na kadzidlany aspekt swej kreacji. Twórcy tym razem woleli skupić się na drzewno-przyprawowym aspekcie.
Po nieco dłuższym czasie (3-4 godziny) Interlude niemalże niezauważalnie przywdziewa inną maskę stając się zapachem cieplejszym. Wyczuwalna jest tu mirra, odrobina labdanum. Nuty paczuli są prawie niezauważalne, za to dość łatwo rozpoznać, że mamy tu do czynienia z opoponaksem- to on zadaje minimalnej słodyczy, której nie było jeszcze czuć w początkowym stadium rozwoju zapachu. Aromat sandałowca i oud’u niepodważalnie jest tu obecny zapewniając ciepło-suche, wciąż lekko dymne uczucie, któremu w dalszym ciągu towarzyszy spora dawka przypraw.
Biorąc pod uwagę koncept towarzyszący duetowi Interlude można przyznać rację, że jest w tym zapachu coś chaotycznego. Kolejność w jakiej nuty pojawiają się jedna po drugiej oraz ich połączenie ze sobą mają w sobie coś nieoczekiwanego, nieoczywistego.
Niesamowite wrażenie robi klasyczny flakon zapachów Amouage w intensywnie niebieskiej oprawie. Świetnie pasują tu złoty emblemat marki ma przedniej ściance flakonu oraz złoty korek z kryształkiem koloru szafirowego. Zewnętrze opakowanie, pokryte kolorowymi kleksami również nawiązuje do koncepcji chaosu, która towarzyszy temu duetowi zapachów.
Projekcja zapachu przez kilka pierwszych godzin jest niesamowita. Użyłem tylko kilka psiknięć, a gdy moja mama wróciła rano do domu stwierdziła, że w każdym pokoju czuje lekko kadzidlany i cytrusowy aromat. Trwałość jest również bardzo dobra. Interlude Man wytrzymał na mojej skórze cały dzień, aż do późnego wieczora. Z czasem zapach przestał się za mną ciągnąć „ogonem” i trzymał się już bliżej skóry.
Podsumowując: Interlude Man jest zapachem nieprzeciętnym, łączącym ze sobą nowoczesne podejście do świata wraz z tradycjami, które wyznaje marka Amouage. Z pewnością wiele osób zostanie szczęśliwymi posiadaczami tego zapachu. Mnie osobiście bardzo się spodobał, lecz nie przebił mojego ulubieńca z linii Amouage, którym jest Lyric Man.
Panie Łukaszu, bardzo dziękujemy za tak obszerne refleksje. Pięknie Pan ujął: nowoczesne podejście do świata i wierność tradycji! Gratulujemy także bloga! Pozdrowienia od całej rodziny Missalów 🙂
Damski Interlude to zapach obłędny. Po „przewąchaniu” kilku zapachów z „mojej bajki” zdecydowałam ,że muszę go mieć, no i porażka- nie było 🙁 Nic to kupiłam Majdę Bekkali -Mam na imię Czerwień i miałam czekać na dostawę. Na „nieszczęście” dostałam też próbkę Memoir i teraz jestem w kropce…:( Chcę oba
Pani Beatko, wszystkie trzy zapachy są znakomite i na pewno świetnie będą się nosiły 🙂