Z okazji Międzynarodowego Dnia Książki ogłaszamy konkurs z książką w tle. Na pierwszym planie są naturalnie perfumy. 🙂
Wyobraźmy sobie, że jesteśmy pisarzami. Albo że piszemy reportaże i robimy to tak dobrze, że właśnie otrzymaliśmy zlecenie na napisanie książki. O czym? Oczywiście o perfumach!
Jaki będzie jej początek? Pierwszy akapit, kilka pierwszych zdań rozpoczynających opowieść o perfumach, albo o Waszym ulubionym zapachu? Może o perfumiarzu, którego dzieła szczególnie lubicie? A może o ukochanym składniku, którego zawsze poszukujecie w perfumach?
Puśćcie wodze fantazji! To Wasza książka, więc prócz perfum, o których po prostu MUSI być, może zacząć się naprawdę dowolnie. Byle ciekawie i wciągająco.
Na Wasze propozycje czekamy do „pomajówkowego” poniedziałku, czyli do 7 maja, czasu jest więc sporo. Bardzo prosimy o wpisy na blogu w formie komentarza pod tym postem. Prosimy również, abyście starali się nie przekraczać 10 zdań i by nie były to zdania poczwórnie podrzędnie złożone! 😉
Jesteśmy ogromnie ciekawi Waszych propozycji i jak zawsze wierzymy w Waszą kreatywność, świetne pomysły i doskonałe wykonanie. Autorkę lub autora wpisu, których zachwyci nas najbardziej nagrodzimy „księgozbiorem” próbek marki, która nam najbardziej kojarzy się z książką, czyli Eight&Bob.
Serdecznie zapraszamy do udziału w konkursie!
Powiadają, że na początku było światło i ciemność, a duch zapachu unosił się nad perfumowanymi wodami. Potem, co prawda, pojawiła się cała reszta świata, ale ten zapach nigdy do końca się nie rozwiał. Poruszamy się po świecie fizycznym kierując się wieloma zmysłami, ale to co jesteśmy w stanie dotknąć, zobaczyć i usłyszeć, jest dla nas bliskie i zrozumiałe. Zapach jest częściowo zjawiskiem metaficznym, zawiera bowiem esencję prawdziwego piękna. Piękna, którego nie jest łatwo uchwycić, zreplikować, choć podejmowane są takie próby. Piękna, które jest tajemnicą. Warto jest ruszyć na jego poszukiwanie i właśnie w taką wędrówkę zamierzam was zabrać.
Czy był nierozsądny, jadąc całą noc tylko po to, by ją ujrzeć? Być może to adrenalina i brak snu, ale gdy przypomniały mu się chwile, które spędzili razem, błyskawicznie pojawiło się słowo: przeznaczenie. Koralowy wschód słońca sprawił, że przyspieszył. Teraz nic więcej się nie liczyło! Tylko ONA!
Gdy dusza dojrzewa przybiera zapach wygrzewającego się w słońcu kwiatu piwonii. Trochę kropel porannej rosy buzuje jeszcze w sercu rośliny przypominając o chłodniejszej nocy, a ziemia wokół przypomina o energii, która ją ukształtowała. Tak, tworzenie zapachu to proces wręcz duchowy. Zamknięcie kawałka duszy w różnych aspektach zapachowych jest rzemiosłem najwyższej próby, a na łamach tej publikacji chciałabym wam przybliżyć pracę Mistrza…..
Berlin – jest rok `89 w przededniu upadku Muru Berlińskiego. Nieopodal miejsca gdzie mur trzyma Bramę Brandenburską w klatce czasu gromadzi się młodzież. Z niedbale porzuconego na chodniku boomboxa dochodzą niewyraźne dźwięki piosenki Neny: „Hast Du etwas Zeit für mich Dann singe ich ein Lied für Dich Von 99 Luftballons”. W półmroku mienią się kolorowe pióropusze punkowych nastolatków – ubrani w koszule w kratę i dżinsy stone washed malują na murze śmiałe hasła. W powietrzu czuć zapach Calvina Kleina Eternity czy Obsession. Któż wtedy nie chciał mieć perfum CK i levisów, do teraz są symbolem wyzwolonych lat 80 tych. A współczesny Berlin to niezwykły perfumiarz Geza Schoen i jego Święty Graal molekuła Iso E Super. To historia, która się wciąż tworzy, modne techno kluby i zapach dżinu z tonikiem a la Escentric 02.
Zanurzyć ponownie nos w tym złotawym pudełeczku unosząc pokrywkę z małym guziczkiem. Zaciągnąć się tym cudnym aromatem rozpylonym na zielonym suknie upchniętym w mosiężny owal, poczuć motyle w brzuchu i ten dziwny skręt trzewi na granicy euforii. Ha…to marzenie ściętej głowy. Perfumeria dawno zlikwidowana , zapach dawno zmieniony ale pozostało wrażenie i poszukiwanie tych wrażeń. Jeszcze dwa razy miała podobne odczucie , niestety znikało wraz z nutami głowy nie pozostawiając więcej nic ponad rozczarowanie. Tyle lat poszukiwań , tyle oczekiwań, by wreszcie dotrzeć tutaj. Mała perfumeria zanurzona w uliczkach starego miasta. Gdy weszła od razu poczuła,że to magiczne miejsce, które spełnia marzenia. Przyćmione światło, małe lampki wokół flakonów oświetlające błyski w szkle, migotliwe płyny. A przy ladzie staruszka o niebieskich oczach i przenikliwym spojrzeniu – kto mógł zgadnąć ,że to tutaj właśnie zacznie się ta przygoda z odnalezieniem Świętego Graala.
Z zapachami jest jak z muzyką, każdy znajdzie coś dla siebie. I tak miłośnicy disco-polo mają swój festiwal niskich półek w popularnych drogeriach sieciowych z akcentem na zapachy proste, tanie i ulotne jak teksty tych piosenek. Sympatycy muzyki radiowej, popularnej mają swoich przedstawicieli w perfumeriach w dużych centrach handlowych zamykanych w niektóre Niedziele. Gdzie od wczesnych godzin przepychają się między półkami poszukiwacze zapachów polecanych przez gura internetowe czy telewizyjne. Ale są i jeszcze koneserzy muzyki klasycznej, którzy swoje wyrafinowane gusta zaspakajają w perfumeriach niszowych. Gdzie pieszczą swoje wysublimowane zmysły oddając się różnym gatunkom muzyki „wysokiej”, wsłuchując się w sonaty nut zapachowych Aventusa czy oddając się bizantyjskiej symfonii zapachu Ananda Thai.
Świat zapachów jest bogatą i wielowarstwową przestrzenią gdzie sam wybierasz kierunek, którym chcesz podąrzać. Niech ta książka bedzie krótkim przewodnikiem, który pozwoli obrać Ci właściwy kierunek.
-Minęło już dwanaście lat, kiedy ostatnim razem moje stopy dotykały Ziemi- pełnym nostalgii głosem powiedział do siebie Bob- kiedy znów poczuję, jak budzi mnie dzień? Jak pomiędzy liśćmi jabłoni rozgrzanymi od pierwszych promieni Słońca a nieśmiało drżącymi na źdźbłach trawy ostatkami porannej rosy unosi się zapach słodkiego szczęścia?
Ośmioro załogantów kosmicznego promu Apollo Eight poszukiwało miejsca w którym ludzkość mogłaby założyć kolonię, miejsca w którym każdy mógłby tak, jak na Ziemi poczuć pełną piersią woń czystego, czasem nawet elektryzująco jonowego powietrza. Jak narazie każdy z odkrywców Nowego Świata był zamknięty w metalowej puszce w której Bob każdego dnia czuł jedynie woń tępego metalu pomieszanego z lekką nutą przewodów pokrytych warstwą plastiku. Budząc się jednak tego dnia zamknął oczy i zdał sobie sprawę, że zapach, który towarzyszył mu każdego dnia od dwunastu lat jest diametralnie inny…
Jak ważna jest dla Ciebie, drogi Czytelniku, pamięć? Czy jest ona czymś szalenie istotnym, co pozwala nie tylko ogarnąć listę codziennych zakupów, gdzie położyłeś pilot do samochodu? A może jest czymś mało przydatnym, gdyż właściwie bez powodu trzyma Cię, miły Czytelniku, w czymś co dawno minęło, dawno stało się nieprawdą oraz przynosi tylko wstyd i rozczarowanie? Albo wręcz przeciwnie- rozgrzewa twoje serce w zimne i długie zimowe wieczory wspomnieniami tego pięknego lata, gdy wszytko było po prostu cudowne?
W niniejszej książce nie odpowiem na te pytania. Wręcz przyznam Ci się, mój Czytelniku, że nawet nie mam na to ochoty!
Opowiem Ci natomiast o fascynującym i nieokiełznanym rodzaju pamięci- pamięci olfaktorycznej. Aby uwolnić tego potężnego dżina z lampy wystarczy jedna aplikacja perfum i… nagle jesteś znów na pierwszej randce z Tą Jedyną, gdy kwitł bez albo wróciłeś do tej włoskiej wioski, gdzie tak bujnie kwitły pomarańcze albo znów delektujesz się korzennym ciastem Twojej kochanej babci.
Zapraszam Cię, Czytelniku, na podróż po niesamowitym świecie perfum!
Na wyspie, której nazwa została zapomniana już wieki temu, panowała pewna tradycja. Tradycja ta była dla tubylców zarazem sensem życia jak i największą świętością. W 365 noc po urodzeniu każde dziecko przynoszone było przed radę starszych wioski i poddawane rytuałowi. Tej nocy przeznaczenie i cała przyszłość dziecka zapisywane były przez mędrców tego ludu. Zapisywali je oni jednak w unikatowy sposób- tworząc zapach, który oddaje cechy i charakter dziecka- w skrócie to jaki ten mały człowiek będzie w przyszłości. Perfumy, które tworzyli z rzadkich i świętych dla siebie składników, miały zawierać w sobie także wróżbę przeznaczenia, tego kim stanie się dziecko. Każda osoba posiadała swój własny, niepowtarzalny zapach, który tylko ona rozumiała i potrafiła rozszyfrować. Jednak tej nocy podczas rytuału stało się coś na co nikt nie był przygotowany. Jeden chłopiec i jedna dziewczynka, którzy tego wieczoru przeszli rytuał, otrzymali od mędrców ten sam, identyczny zapach. Kto wie czy jest to symbol ich bratnich dusz czy może tego, że ich przeznaczenia są ze sobą na zawsze splecione i czeka ich wielka przyszłość?
Oddaję na Pana swój głos!
Letnie słońce złociło miodowymi plamami jej skórę, kiedy szła aleją ocienioną kasztanowcami, odurzającymi narkotycznym zapachem biało-różowych kwiatów. Pierwszy raz od dwudziestu lat odważyła się odwiedzić stary, ceglany dom dziadków, opuszczony ale wciąż wywołujący wiele wspomnień. Zaskrzypiała drewniana furtka, znad ścieżki uniósł się suchy zapach pyłu a wiatr przyniósł z ogrodu słodkawą woń lip, upajających piwonii i wilgotnej ziemi. Odgarnąwszy siwy kołtun pajęczyn wspięła się po schodach wiodących prosto na strych, pełen tajemnic przeszłości. Promienie słońca ożywiały wirujące drobinki kurzu, wokół unosił się zapach zetlałych gazet, bursztynowej żywicy perlącej się na framugach okien i różanego pudru, który babcia chowała w dębowej toaletce… Podążając olfaktoryczną ścieżką wspomnień odkrywała zasnutą srebrzystym kurzem przeszłość, ukrytą w każdej cząsteczce nieskończonej ilości zapachów wirujących w powietrzu. Zamknęła oczy i poczuła woń letniej łąki, smak soczystych czereśni i porzeczek wygrzanych na słońcu, świeżo zerwanego szczypiorku i ciepłego mleka prosto od ryczącej łaciatej krowy. Kto by pomyślał, że po tylu latach będzie czuła te wonie tak wyraziście, jakby wakacje właśnie się rozpoczęły. Ale już niedługo nie będzie tego domu, czerwone cegły rozsypią się w pył a jego miejsce zajmie pewnie jakaś nowoczesna willa. Na szczęście pozostaną pachnące wspomnienia bo to, co najcenniejsze, nosimy przecież w sobie…
Rozdział I – Rok 1494
Idąc ulicą chłopiec myślał jedynie o tym co niesie w jednej ze swoich kieszeni i gdzie zmierza. Ten rodzinny skarb był najcenniejszą rzeczą jaką posiada jego rodzina i zarazem jedyną rzeczą przypominającą o jej dawnej świetności. Wiedział, że tylko jedna osoba może mu pomóc w odmienieniu losów jego rodziny. Wiedział, ponieważ od małego słuchał opowieści o mitycznym człowieku w bieli mieszkającym w podziemiach starego młyna. Ludzie mówili, że para się ważeniem najcudowniejszych pachnideł świata, w których używa nieznanych wcześniej składników. Inni natomiast, nazywali go słowem, którego chłopiec nie do końca rozumiał- alchemikiem. Gdy chłopiec przybył pod drzwi starego młyna, ujął skarb w jedną ze swoich dłoni a drugą zapukał do mosiężnych drzwi. Mężczyzna, który otworzył drzwi jakimś cudem dokładnie wiedział jaki jest cel jego wizyty . Wpuścił go do środka i wypowiedział tylko jedno słowo- „czemu?”. Chłopiec otworzył dłoń, na której leżał mały, szkarłatny rubin i powiedział: „Proszę zaklnij moc tego kamienia w jednym ze swoich magicznych pachnideł i podaruj mi fiolkę- wierzę, że to jedyna rzecz, która może uratować moją rodzinę.”
Pierwszej nocy po powrocie ze szpitala miałem sen. Jak do tej pory jedyny od dnia wypadku. Śniło mi się, że jestem węchem absolutnym, że na powrót czuję. Nic nie umyka moim zmysłom, cały świat poddaje się mojemu powonieniu – wszelka roślinność, zwierzyna, ludzie, budowle i przedmioty. Mój nos odbiera wszystkie aromaty, wyłapuje rozmaite molekuły, nawet te pozornie bezwonne. Żaden ze śniących mi się zapachów nie jest mniej piękny, mniej ważny. Wszystkie istnieją równomiernie, wszystkie mają znaczenie. Tak śnię – pięknie, lecz krótko. Świt mnie wybudza i znów uświadamia najgorsze – nic nie czuję, wszystko przepadało w chwili wypadku. Perfumiarz stracił węch.
-Minęło już dwanaście lat, kiedy ostatnim razem moje stopy dotykały Ziemi- pełnym nostalgii głosem powiedział do siebie Bob- kiedy znów poczuję, jak budzi mnie dzień? Jak pomiędzy liśćmi jabłoni rozgrzanymi od pierwszych promieni Słońca a nieśmiało drżącymi na źdźbłach trawy ostatkami porannej rosy unosi się zapach słodkiego szczęścia?
Ośmioro załogantów kosmicznego promu Apollo Eight poszukiwało miejsca w którym ludzkość mogłaby założyć kolonię, miejsca w którym każdy mógłby tak, jak na Ziemi poczuć pełną piersią woń czystego, czasem nawet elektryzująco jonowego powietrza. Jak narazie każdy z odkrywców Nowego Świata był zamknięty w metalowej puszce w której Bob każdego dnia czuł jedynie woń tępego metalu pomieszanego z lekką nutą przewodów pokrytych warstwą plastiku. Budząc się jednak tego dnia zamknął oczy i zdał sobie sprawę, że zapach, który towarzyszył mu każdego dnia od dwunastu lat jest diametralnie inny…