Do Przystani Quality zawinął Le Galion, majestatyczny galeon, symbol wolności i … Paryża. Na jego pokładzie przypłynęła reaktywowana po ponad 30 latach francuska marka o tej samej nazwie.
W ubiegłym tygodniu mieliśmy ogromną przyjemność gościć w Perfumerii Quality Nicolasa Chabota, pasjonata i znawcę perfum, który przed niespełna dwoma laty reaktywował zasłużoną dla francuskiego perfumiarstwa markę Le Galion, przywracając światu zapachy, które rozsławiały je od lat 30. do połowy lat 70. ubiegłego stulecia. Nicolas z pasją opowiadał o marce i stworzonych dla niej perfumach, a my słuchaliśmy urzeczeni i oczarowani przepięknymi, bogatymi zapachami… Spróbujemy podzielić się z Wami odrobiną tego oczarowania.
Początków marki Le Galion szukać należy w roku 1930, kiedy to książę Murat, potomek Joachima Murata, króla Neapolu i szwagra Napoleona I, założył w Paryżu Dom Perfum Le Galion. Pierwszymi zapachami stworzonymi przez Murata dla nowo powstałej marki były kompozycje Chypre, Indian Summer, Champs de Mai, Il n’est qu’à moi, Fougère, 111 i 222. Piękne perfumy szybko zdobyły grono zachwyconych wielbicielek i oddanych wielbicieli.
Wszystko układało się doskonale aż do ślubu księcia Murata z potomkinią francuskiej rodziny królewskiej, Izabelą Orleańską, która przekonała męża, że arystokratom takim, jak oni nie wypada zajmować się prowadzeniem biznesu. Książę sprzedał więc firmę Paulowi Vacherowi, liczącemu zaledwie 27 lat perfumiarzowi, którego Nicolas Chabot porównał – ze względu na ówczesne osiągnięcia i ogromną sławę – do Francisa Kurkdjiana. Wystarczy wspomnieć, że to właśnie Paul Vacher wraz z André Frayssem stworzył w roku 1927 Arpège, słynny „zapach tysiąca kwiatów”. Kompozycja, której nazwa nawiązuje do muzycznego terminu arpeggio powstała dla Jeanne Lanvin z okazji 30. urodzin jej córki Marie-Blanche, zdolnej pianistki.
Wraz z zakupem marki Le Galion Paul Vacher stwierdził, że będzie tworzył także, a może przede wszystkim, zapachy dla własnego domu perfum. Już w roku 1936 powstał skomponowany z ponad 80 naturalnych składników i esencji Sortilège, z miejsca zdobywając ogromną popularność i odnosząc jeszcze większy sukces.
Do wybuchu II wojny światowej Paul Vacher wprowadził na rynek jeszcze kilka doskonałych kompozycji: Bourrasque, Iris, Tubéreuse oraz Brumes, zapach stworzony w roku 1938, którego rolą i zadaniem było przekonanie kobiet, by nie porzucały nadziei mimo wiszącego nad Europą niebezpieczeństwa…
Po wyzwoleniu Francji w roku 1944 perfumiarz kontynuował tworzenie zapachów i to właśnie wtedy powstały tak znane i cenione kompozycje, jak Special for Gentelmen (1947), Frac (1949), Lily of the Valley i La Rose (1950), Snob (1952) i Whip (1953). W tym samym okresie kultowy już Sortilège miał swoją premierę za oceanem, w prestiżowym nowojorskim Stork Club, gdzie spodobał się tak bardzo, że stał się jego wizytówką.
Dzięki tak doskonałym perfumom Paul Vacher wszedł do ścisłej czołówki największych, najbardziej znanych i cenionych perfumiarzy ówczesnych czasów i wymieniany był w jednym rzędzie z takimi sławami, jak Ernest Beaux, Ernest Daltroff, Jacques Guerlain czy Edmont Roudnitska. Nic zatem dziwnego, że gdy w roku 1946 Christian Dior i Serge Heftler-Louiche postanowili stworzyć zapach dla swojego domu mody, zwrócili się do Paula Vachera. Tak powstała przepiękna kompozycja nazwana po prostu Miss Dior (1947). Od Nicolasa Chabota dowiedzieliśmy się, że oryginalna formuła perfum jest nadal w posiadaniu marki Le Galion. To dobra wiadomość dla wszystkich wielbicielek „starej” Miss Dior i/lub zadeklarowanych przeciwniczek współczesnej wersji zapachu, która z klasyczną nie ma (niestety) wiele wspólnego.
Warto dodać, że na początku lat 60. dom perfum Christiana Diora zwrócił się ponownie do Paula Vachera, co dało początek kolejnemu wspaniałemu zapachowi sygnowanemu tą marką: Diorlight (1963). Ciekawostką jest także fakt, że począwszy od roku 1950 przez kolejnych 30 lat laboratorium Le Galion, które wraz z biurami firmy mieściło się w kupionej przez Paula Vachera kamienicy w podparyskim Neuilly, zaopatrywało Diora w esencje (szczególnie te kwiatowe: jaśminową, różaną i neroli) i koncentraty gotowych perfum, między innymi Miss Dior.
Nicolas Chabot powiedział nam również, że w latach 50. ambasadorką Le Galion była Marylin Monroe, choć znalezienie dowodu na potwierdzenie tego faktu jest niezwykle trudne. Dlaczego? Ponieważ gdy kilka lat później aktorka związała się z marką Chanel, ta skutecznie odnalazła i równie skutecznie zniszczyła wszystkie reklamy, na których gwiazda pojawiła się z perfumami Le Galion! Na szczęście nie udało się zniszczyć filmów ;-), dlatego dziś to właśnie w obrazach z lat 50. i 60. odnaleźć możemy sceny i ujęcia, w których nie tylko Marylin Monroe, ale i inne gwiazdy, między innymi Lauren Bacall, Judy Garland, Ava Gardner, Grace Kelly czy Bette Davis występują „w towarzystwie” flakonów Sortilège, który w tym okresie sprzedawany był z ogromnym sukcesem w 97 krajach. Tylko w filmie „All about Eve” („Wszystko o Ewie”) z Bette Davis i Marylin Monroe, flakon tych pięknych perfum widać przez prawie 20 minut! To się nazywa optymalnie wykorzystany product placement. 😉
W latach 60. Paul Vacher kontynuował oczywiście komponowanie zapachów dla własnego domu perfumeryjnego, tworząc między innymi doskonałą wodę kolońską Extra Vieille (1967), perfumy Galion d`Or i Vetyver (1968) oraz L`Eau Noble (1972). W sumie dla Le Galion artysta stworzył 24 kompozycje, z których Nicolas Chabot, obecny właściciel marki postanowił odtworzyć 10.
W tym miejscu pora przedstawić Nicolasa. Pochodzi z rodziny, w której fascynacja perfumami trwa od pokoleń, zapoczątkowana przez prababkę i jej własną perfumerię, założoną w roku 1913. Nicolas, na przekór rodzinie, która chciała, by został prawnikiem lub lekarzem 😉 również wybrał branżę perfumeryjną, współpracując z takimi markami jak Dior, Givenchy czy Estée Lauder.
Jak trafił na Le Galion? Jak mówi, to marka znalazła jego, nie on ją, ponieważ stary flakon perfum Le Galion sam wpadł mu w ręce na targu staroci. Zafascynował go kształt, a resztka perfum, jaka pozostała na dnie flakonu zainteresowała na tyle, że postanowił poszukać informacji na temat Le Galion. Bezskutecznie, okazało się, że marka jest nieobecna w Internecie! Zaczął więc pytać mamę i babcię i dopiero od nich dowiedział się, że po wojnie Le Galion było marką znaną i cenioną nie tylko w Europie, ale i za oceanem. To zaskakujące odkrycie sprawiło, że zaczął jeszcze intensywniej poszukiwać informacji o Le Galion, gromadzić wycinki z gazet i stare reklamy perfum. Udało mu się również odnaleźć i nawiązać kontakt z córką Paula Vachera, Dominique De Urresti. Okazało się, że jest niemalże sąsiadką jego rodziców 😉 i w swoim domu przechowuje pełne archiwum Le Galion, w tym formuły wszystkich zapachów! To zaważyło na decyzji Nicolasa: postanowił przywrócić światu prestiż i piękne perfumy Le Galion. W ten sposób zasłużona marka zyskała drugie życie i od niemal dwóch lat na nowo podbija europejskie i światowe perfumerie.
Do Perfumerii Quality zaprosiliśmy siedem kompozycji Le Galion, z których cztery to zapachy historyczne.
Sortilège, niekwestionowany bestseller marki podbił nasze serca niewiarygodnym wprost bogactwem i głębią. Kwiatowo-aldehydowy bukiet przepięknie rozkwita na skórze, z wolna odsłaniając cały przepych egipskiego jaśminu, ylang-ylang z Madagaskaru, narcyzów, tureckiej róży i szlachetnego irysa. Delikatna mimoza i smużka aldehydów dodaje tej kwiatowej symfonii zmysłowego, lecz jednocześnie zaskakująco subtelnego czaru. W naszej ocenie Sortilège jest zapachem dla kobiet, które są paniami własnego losu: niezależnych, zdecydowanych i … seksownych. Przywrócenie zapachu na bazie historycznej formuły z roku 1936 zawdzięczamy francuskiej perfumiarz Marie Duchene.
Zachwycamy się także „nowym Sortilège”, czyli zapachem Snob. W czasie, gdy powstał (1952), czyli mniej więcej 15 lat po Sortilège, reklamowany był jako najbardziej ekskluzywne perfumy świata. Hasło wprost idealnie pasowało do „snobistycznej” nazwy zapachu: która z pań w latach 50. nie chciała wyglądać jak Audrey Hepburn i pachnieć prawdziwie luksusowo? 😉 Snob jest kolejnym zapachem dla kobiet dynamicznych i przebojowych, które świetnie wiedzą czego chcą. Kompozycja pięknie pachnie bukietem białych kwiatów i róży, jednak tym, co stanowi o jej niepowtarzalnym uroku i seksownej pikanterii są przyprawy – w tym irański szafran – i drzewa: australijski sandałowiec i wirginijski cedr. Za powrót zapachu w pięknym stylu winniśmy wdzięczność Thomasowi Fontaine.
Ten sam artysta przywrócił nam także Vetyver, zapach, który powstał w roku 1968, czyli samym środku gorących lat rewolucji obyczajowej i seksualnej. Świeży, pikantny i wytrawny nie stracił nic ze swego zmysłowego, stuprocentowo męskiego uroku. Naszym zdaniem to obecnie jeden z dwóch najpiękniejszych wetiwerów na półkach Quality! Ciekawostką dotyczącą tego zapachu jest reklamujący go plakat, na którym przedstawiono uzbrojoną kobietę-pirata na tropie … mężczyzny. 🙂
222 to zapach, którego formuła figurowała pod tym właśnie numerem w archiwach Paula Vachera. Kompozycja powstała między rokiem 1930 a 1935, czyli po tym, jak książę Murat szczęśliwie się ożenił, a przed tym, gdy dla żony musiał zrezygnować z pasji. 😉 Za odświeżenie formuły zapachu odpowiada David Maruitte, któremu udało się stworzyć perfumy łączące urok klasycznego stylu vintage z nowoczesnym obliczem Orientu. Klasyka w 222 to bogaty koktajl aromatycznych żywic i szlachetna, drzewna baza z mchu dębowego, cedru i sandałowca. Miękkie fiołkowe otwarcie, serce otulone białym piżmem i wyrafinowana skóra w bazie odkrywają przed nami współczesne oblicze tej pięknej kompozycji.
Trzy nowe zapachy Le Galion, które zdecydowaliśmy się Wam przedstawić to stworzone przez Vaninę Muracciole, artystkę z Korsyki kompozycje skórzane Cuir i Aesthete oraz perfumy Sovereign z kolekcji Les Extraits, których autorkami są Amelie Bourgeois i Anne-Sophie Behaghel.
Cuir i Aesthete to jasna i ciemna strona skóry. Bardzo miękki, kobiecy Cuir nawiązuje do skórzanych kompozycji, które Paul Vacher stworzył w roku 1931 dla marek Lanvin (Scandal) i ponad trzydzieści lat później, w roku 1963 dla Diora (Diorling). Co ciekawe, perfumiarz nigdy nie stworzył skórzanego zapachu dla własnej marki Le Galion. Tę „lukę” postanowił wypełnić Nicolas Chabot, dlatego tworzenie nowych perfum dla odrodzonego domu Le Galion rozpoczął właśnie od kompozycji bazujących na nutach skóry. Po „jasnym” Cuir powstał więc „ciemny”, wyraźnie bardziej szorstki, męski Aesthete, piękny hołd dla Paula Vachera, wielkiego perfumiarza Le Galion.
Z kolei przyprawowo-orientalny Sovereign odwołuje się do założyciela marki Le Galion, zafascynowanego Orientem księcia Murata. Zapachowi o koncentracji perfum trzeba spokojnie dać się rozwinąć, by w miarę upływającego czasu, z zachwytem śledzić wielowymiarowe bogactwo eliksiru: od świdrujących w nosie nut czarnego pieprzu, przez ambrowo-paczulowy bukiet pudrowych irysów i królewskich róż aż po suchą, szlachetnie wytworną drzewno-oudową bazę.
Na zakończenie jeszcze tylko kilka słów na temat flakonów, które bez wątpienia wyróżniają zapachy Le Galion na półkach perfumerii. Są klasycznie proste, w pięknym stylu art deco i czytelnie nawiązują do historycznych opakowań z lat 30. ubiegłego stulecia. Nie znajdziemy na nich naklejek ani plakietek, nazwy zapachów i logo marki, czarny galeon są malowane. Korki są proste i czarne, jedynie ekstrakty wyróżniono złotymi korkami. Wewnątrz korków, subtelnie ukryte, odnajdziemy logo Le Galion.
Marka, choć ponownie nowa 😉 – jej oficjalna premiera miała miejsce 25 lipca 2014 roku w paryskim Collette – jest już obecna w 30 krajach, głównie europejskich. Na wiosnę Nicolas Chabot zaplanował otwarcie rynku rosyjskiego, kolejnym etapem ekspansji będzie Bliski Wschód i Stany Zjednoczone. Mocno trzymamy kciuki!