W chłodny i deszczowy grudniowy dzień bardzo gorąco zapraszamy do udziału w Świątecznym Konkursie Perfumerii Quality.
Co powiecie na list do świętego Mikołaja z opisem zapachu z naszej oferty, który najbardziej Was urzekł, o którym marzycie i który najchętniej znaleźlibyście pod choinką? Jeśli macie ochotę na chwilę powrócić do dziecięcych czasów i napisać taki list, serdecznie zapraszamy do zabawy!
Dwie osoby, które napiszą najciekawsze listy nagrodzimy flakonami (50 ml) pięknych perfum brytyjskiego domu Penhaligon`s: Lily of the Valley i Blenheim Bouquet.
Na listy w formie komentarzy pod tym wpisem będziemy czekać do poniedziałku, 19 grudnia. Chcemy wysłać nagrody tak, aby zdążyły do Was na Święta!
Zachęcamy, zapraszamy i czekamy!
Drogi Mikołaju, mam 36 lat i wciąż pielęgnuję w sobie małego chłopca, któremu nie pozwalam umrzeć. To on sprawia, że zachwycam się każdym dniem, on sprawia, że wciąż cieszę się drobnostkami, widokiem porywającego ukradkiem okruszki ze stołu wróbla… Drogi Mikołaju, nie wiem jak Ty, ale ja w dzieciństwie najbardziej lubiłem czytać książki o nieustraszonych bohaterach powieści awanturniczo-podróżniczych, w których to z szelmowskim uśmiechem, ogorzały od słońca i pachnący cygarem i dobrym whiskey niebieskooki łotr, wychodził z każdej opresji cało zapisując w swoim oprawionym w skórę dzienniku kolejną, niezwykłą przygodę. To tych przygód zapach właśnie przywodzą mi na myśl francuskie perfumy MEMO o jakże wymownej nazwie „African Leather”. Właśnie tak powinien pachnieć facet przed czterdziestką, fascynat podróży i Czarnego Lądu. W tym roku masz szansę Drogi Mikołaju by spełnić moje marzenie i zabrać mnie do Afryki. Wystarczy, że dostanę od Ciebie ten zapach, i gdy tylko zamknę oczy wąchając „afrykańską skórę” przemienię się w Ernesta Hemingwaya przemierzającego Safari, Indiana Jonesa, łowcę głów, lub co tylko mi podpowie moja dziecięca wyobraźnia. Smak podróży, zapach przygody, dzikość afrykańskich zwierząt, otwartość na nieznane i odwaga, by to wszystko połączyć i wlać w piękny flakon, urzekają mnie w Perfumerii Quality na tyle, by poprosić Cię Mikołaju o taki zapach właśnie. Spełnisz moje marzenie Mikołaju ?
Mikołaju, Ty znasz marzenia wszystkich na świecie. Zachorowałam…mam wielką potrzebę używania przepięknego zapachu „Black Afgano” Nasomatto. Lekarz przepisał mi je na receptę, więc ufając specjaliście zwracam się do Ciebie kochany Mikołaju. Lek jest dość drogi, ale skuteczny. Na święta Bożego Narodzenia muszę być zdrowa. Pozdrawiam z pochmurnego Wrocławia.
Kochany Najpiękniej pachnący Św. Mikołaju,
Może nie byłam grzeczną i solidną tak jak obiecywałam sobie i Tobie w zeszłym roku, może zbyt często usprawiedliwiałam swoje potknięcia i niedociągnięcia – bo w sumie błądzić ludzka rzecz ..Ale Ciebie bardzo chciałabym pochwalić za dotrzymanie obietnic , nowych wspaniałych odkryć, za to że za każdym razem gdy odwiedzałam którąkolwiek z Twoich pracowni mogłam z moje zmęczone oko i nos podładować mocno rozkładowe akumulatory .. Pięknem , profesjonalizmem i magiczną atmosferą.. dziękuję Ci za każdą premierę , za uśmiech i piękno .. Życzę sobie i Tobie aby w przyszłym roku tych wszystkich wspaniałości było jeszcze więcej .. no i oczywiście obiecuję poprawę 🙂
Z wyrazami najwyższego szacunku
Zuzanna Ignasiak
Drogi Święty Mikołaju,
Z całego serca dziękuję za zeszłoroczne prezenty, które znalazły się pod naszą rodzinną choinką. Jak zawsze trafiłeś w punkt i spełniłeś nasze marzenia, nawet te najbardziej skrywane.
Szczególnie cieszę się, że zorganizowałeś dla mojego Taty prezent, ktory sprawił mu dużo radości a mnie uspokoił – flakon ukochanego Duela Annick Goutal. A wiem, że miałeś spory problem z jego dostaniem.
Tata znów pachnie sobą. Ten zapach od zawsze kojarzę z Nim. A tym samym z poczuciem bezpoeczeństwa, ciepłem, zaufaniem i bezwarunkową miłością. Duel to zapach eleganckiego, dystyngowanego mężczyzny. Może lekkiego ekscentryka. Dla mnie to zapach bohatera.
Jak wiesz, Mikołaju, od dwóch miesiecy sama jestem rodzicem. Tym bardziej patrzę na Mamę i Tatę z jeszcze większym podziwem i miłością. Dlatego w tym roku liczę na równie udane prezenty dla nich.
Mi wystarczy Lilly of the Valley 😉 (którą nota bene dostałam kilka lat temu od Taty!)
Kochany Święty Mikołaju,
czy pamiętasz jeszcze, jak jako mała, zapalona przyszła podróżniczka prosiłam Cię o globus? Kiedy dostawałam od Ciebie zestaw map do kolorowania, który gwarantował ukochanym rodzicom spokój aż do Nowego Roku? Kiedy jeździłam „palcem po mapie”, sprawdzając skąd dokładnie wyruszą przed świętami sanie zaprzężone w renifery i wypełnione prezentami? Kiedy z wypiekami na twarzy opowiadałam rodzicom, że kiedy tylko dorosnę, odwiedzę Cię podczas swojej podróży dookoła świata i przywiozę im dowód na Twoje istnienie?
Mikołaju, dzisiaj jestem już dorosłą kobietą. Globus nadal mam pod ręką, a powrót myślami do dziecięcych marzeń często przyprawia o radośniejsze bicie serca. Nad podróżą dookoła świata cały czas pracuję, ale przyznam Ci się do czegoś – znalazłam sposób na to, jak jej doświadczyć w swoich czterech ścianach. Jedyne co jest mi do tego potrzebne, to odrobina magii zamknięta w niebieskim jak nocne niebo flakonie. To właśnie pod jego złotym korkiem zaczyna się moja podróż, pachnąca całym zgiełkiem tego świata: ogromnymi plantacjami orzeźwiających cytrusów we Włoszech, dymnymi i mistycznymi wnętrzami świątyń w Jerozolimie, oślepiającymi neonami tokijskich wieżowców, upalnymi dniami spędzonymi w bułgarskich dolinach, gdzie pola róż ciągną się aż po horyzont, onieśmielającymi kolorami i egzotycznymi targami w samym sercu zatłoczonego Bombaju, w końcu zmysłową salsą tańczoną nocą w dusznym klubie w Hawanie.
Kiedy tylko znowu poczuję zew przygody, a dziecięce marzenia dadzą o sobie znać, wezmę w dłonie wymarzony zapach Amouage Interlude Woman i po raz kolejny odbędę fascynującą podróż przez kontynenty, licząc na to, że i Ciebie w końcu spotkam.
Kochany Mikołaju!
Tyle jest pięknych zapachów na świecie ( i w Perfumerii Quality), że ciężko jest wybrać ten jeden… Może dlatego tak trudno mi opanować się przed poznawaniem nowych perfum i gromadzeniem kolejnych flakonów;)
Ty jednak wiesz, że zapach, którego teraz potrzebuję to nie ciężkie kadzidła, co przenoszą mnie do mistycznej cerkwi w górach, bym mogła oderwać się od rzeczywistości. To też nie ekscentryczne wonie, które dodają mi pewności siebie, bym mogła wytrwale i odważnie iść do przodu.
Teraz proszę Cię o perfumy, które odzwierciedlają stan mojego ducha – kwiatowe i radosne. Bo w końcu dostrzegłam szczęście, które od tak dawna miałam pod nosem, tylko nie potrafiłam go docenić.
Chcę żeby zapach, który mi podarujesz przenosił mnie do majowego ogródka mojego rodzinnego domu – gdy go poczuję już nie zapomnę, że najważniejsze to nosić w sobie radość dziecka i cieszyć się każdym dniem!
Pozdrawiam
Weronika
Drogi Mikołaju. Niedawno miałam okazję uczestniczyć w wyjątkowym wydarzeniu, jakie miało miejsce w warszawskim hotelu Marriott. Wydarzeniu, które dla mnie, prawdziwej wieloletniej perfumoholiczki, pasjonatki wszystkiego co związane jest ze światem zapachów, było wydarzeniem wyjątkowym. Dotyczyło wprowadzenia na rynek zapachu nieznanej mi marki – puredistance. Zapachu poświęconego mojemu rodzinnemu miastu, w którym nie tylko się urodziłam, ale i mieszkam całe swoje życie. Byłam ciekawa podwójnie – ciekawością pasjonatki i ciekawością warszawianki, zakochanej w swoim mieście. Do wydarzenia podeszłam w sposób szalenie osobisty mimo, że uczestniczyłam w wydarzeniu z przyczyn jakby „zawodowych”. Z uwagą podeszłam do opowieści pomysłodawcy zapachu – Jana Ewouda Vosa, z uwagą obejrzałam klimatyczny film, przepięknie oddający w moim odczuciu klimat mojego ukochanego miasta. Byłam nastawiona od początku pozytywnie, bo nawet gdyby kompozycja nie była w moim stylu, to jednak ktoś chciał oddać hołd „mojej” Warszawie. Rzeczywistość przerosła moje oczekiwania. Prezentowany zapach okazał się charyzmatyczny, intrygujący, przykuwający uwagę. Od początku skojarzył mi się z moim ulubionym od ponad 20 lat zapachem Champagne YSL (niestety nie produkowanym). Zbieżność wydała mi się zaskakująca. Cały wieczór skomponował się w jedną całość, która przerosła moje oczekiwania. W uroczystej, wyjątkowej atmosferze miałam przyjemność poznać : nieznaną sobie dotąd markę, pomysłodawcę zapachu poświęconego Warszawie oraz sam zapach, który od razu zawojował moje serce. Przyjrzę się uważniej marce puredistance i pozostałym jej zapachom, z których na pewno pierwszym będzie I oraz Sheiduna. Jednakże moim świątecznym marzeniem jest butelka zapachu Warszawa, która zdeklasowała wszelkie inne marzenia związane z nowymi egzemplarzami do mojej kolekcji perfum. Wyjątkowa kompozycja poświęcona wyjątkowemu miastu, którą pachnąc, ja – rodowita warszawianka – czułabym się również wyjątkowo.
Drogi Święty Mikołaju
Od dawna marzę, abyś pod choinkę przywiózł mi z dalekiej Laponii flakonik perfum AMOUAGE Memoir Woman. Oczami wyobraźni już widzę ten nasycony czernią błyszczący flakon spowity w świąteczny papier z logo perfumerii Quality, przewiązany stylową wstążeczką. Już od dawna o to proszę, ale do tej pory obdarowywałeś mnie bardzo praktycznymi prezentami. Zeszłoroczna elektryczna szczoteczka do zębów i skórzany portfel były bardzo trafione, ale myślę, że nadszedł już w końcu czas abym otrzymała od Ciebie Mikołaju pachnący prezent.
Dlaczego taki niepraktyczny, możesz zapytać?
Odpowiem, że bardzo praktyczny ponieważ Memoir oznacza Wspomnienie. A Święta są właśnie takim czasem powrotu do ludzi, miejsc czy wydarzeń z naszego życia, wspomnieniem dobrych i złych chwil, wspomnieniem jasnych i ciemnych momentów, wspomnieniem magicznych i mrocznych myśli, szczęśliwych i smutnych łez.
Takie jest całe nasz życie, gdzie wszystkie nasze doświadczenia dobre i złe zbieramy w jedno, gdzie wszystkie nasze wspomnienia przenikają się wzajemnie i dopiero na tej bazie możemy na nowo odnaleźć harmonię i spokój w swoim życiu.
Takie też są właśnie perfumy AMOUAGE Memoir Woman mroczne i świetliste zarazem, bogate w składniki, ale minimalistyczne w odbiorze, tajemnicze, ale dostojne jednocześnie. Gdzie zaciera się różnica pomiędzy Yin i Yang, gdzie pierwiastek żeński – pasywny przenika w pierwiastek męski – aktywny i odwrotnie, tworząc kompletny i harmonijny zapach.
Perfumy Memoir Woman otwierają się mandarynką z kardamonem, później dołączają kolejne przyprawy (goździki i pieprz), zioła (piołun), a następnie dostojna róża ze słodką tuberozą i jaśminem, otoczona kadzidlanym dymem na drzewno-skórzanym podszyciu, a na końcu wybrzmiewa francuskie labdanum, mech dębowy, kozieradka oraz styraks z delikatną nutą kastorem na piżmowej bazie. Jest słodko i zarazem gorzko. Jest męsko, a zaraz kobieco. Składniki są tak wymieszane, że nigdy nie wiadomo który akord dojdzie akurat do głosu męski czy żeński, zwierzęcy czy kwiatowy. Początkowa wielość przemienia się w jedność i spokojnie i harmonijnie trwa i trwa.
Mikołaju bardzo bym chciała w te Święta pachnieć takim Wspomnieniem, czerpiąc z doświadczeń przeszłości i patrzeć spokojnie w przyszłość marząc o harmonii w moim życiu.
Serdecznie pozdrawiam
Ania
Mikolaju,
Z glebi serca struchlalego,gdzie niesmialosc jest straznikiem moich mysli chce Cie prosic byc w te Swieta spojrzal laskawym okiem na ludzi i zwierzeta.Prosze bys zwolnil swe renifery nad ziemia schorowana i zrzucil z woreczka na stworzenia zdrowie i spokoj na dusze stroskana.Chcialabym by te gwiazdki z nieba spadajace niosly potrzebujacym radosci wiele i spelnialniajac marzenia wywolaly zachwytu westchnienia.Kazda gwiazdka o zapachu przecudnym,orginalnoscia wypelniona-ta wymarzona. Moja Lily of the valley by pachniala bo w niej zamknieta moc mojego charakteru i subtelnosc wspomnien wielu.Wspomnien pieknych w swej prostocie o wielkim znaczeniu dzieki ktorym nigdy nie mam strachu na ramieniu.
Tak wiec ma skruszona dusza prosi Cie milutko bys zapachem wspomnien otulil mnie cieplutko i magicznym Ho,Ho,Ho sprawil by kazdemu sie dobrze wiodlo 🙂 Wesolych Swiat!
Święty Mikołaju
W swoich licznych podróżach pewnie odwiedziłeś to miejsce wiele razy. Ludzie przez ostatnie stulecia zwali je różnie. Spróbuję opisać Ci je tak, jakbyś patrzył na nie moimi oczyma i czuł to co ja. Jest to miejsce, które pierwszy raz doświadczyłem wiele lat temu. Doświadczyłem- tak to dobre słowo. Tego miasta nie można by opisać inaczej niż przy pomocy własnych doświadczeń i wspomnień z nim związanych. Wielu poetów, muzyków i artystów próbowało i próbuję tego do teraz bezskutecznie. Ja jednak, gdy zanurzyłem się w jego niepowtarzalną atmosferę po raz pierwszy- wiedziałem, że zapamiętam je na całe życie nie tylko jako skarb zakopany w mej pamięci, ale przede wszystkim poprzez moje zmysły. Jedno z określeń tego miejsca-Miasto Światła, zdradza pierwszy ze zmysłów, którym tak łatwo owo miejsce potrafi zawładnąć. Patrząc na piękne wiekowe uliczki, w których historia splata się z nieuchronnym biegiem czasu czy urokliwe kawiarenki nad brzegiem Sekwany- nie jesteśmy w stanie stwierdzić czy to co widzimy to jawa czy sen. Po zachodzie słońca jednak, historyczny i dostojny Paryż nabiera całkiem innego charakteru. Przywdziewa barwy i zapachy, w których już tak wielu zakochało się bez pamięci. Sekret i zmysłowość oświetlona tysiącem świateł, cienie budynków, które nocą wydają się jak z jednej z naszych ukochanych epok, która przeminęła bezpowrotnie. Siedząc nad Sekwaną wieczorną porą, czujemy wibracje, którymi promienieje Miasto Światła. Przyciąga i zachęca nas ono, aby zgłębić jego tajemnicę.Paryż wabi nas tysiącem zapachów, dźwięków muzyki i widoków, których nie doświadczymy nigdzie indziej na świecie. Nigdzie indziej ponieważ to tylko w tej wyjątkowej chwili, która następuję gdy znajdujemy się w sercu miasta o północy- możemy poczuć się spełnieni. Niestety ze snu trzeba się kiedyś obudzić i tak ja musiałem opuścić to miejsce. Staram się jednak powracać do niego. Powracać we wspomnieniach, czy słuchając tak charakterystycznych dla tego miejsca Sous Le Ciel de Paris czy La Boheme, których słuchałem będąc w Paryżu po raz pierwszy. Od niedawna mogę na nowo zanurzyć się w nocną atmosferę Paryża poprzez arcydzieło jednego z mistrzów perfumiarstwa. Tak naprawdę, dla mnie zyskał to miano dopiero wtedy, gdy parę miesięcy temu pierwszy raz poczułem Grand Soir. To właśnie Grand Soir pozwolił mi znów choć na chwilę przenieść się wprost na zapierające oddech w piersi uliczki Paryża. Nocą, czując ten zapach- przychodzą mi na myśl obrazy Miasta Światła z przez 100 lat, gdy to był on miejscem jednego z największych przebudzeń artystycznych. Zapach ten odzwierciedla pociągającą, pełną skrajności twarz Paryża, której tak naprawdę wszyscy chcielibyśmy się dać pochłonąć. Czuję, że dzięki Grand Soir immersja w świat tysiąca świateł i niekończącej się przygody staję się pełniejsza i trwalsza. Chciałbym móc częściej nosić przy sobie cząstkę Miasta Świateł zamkniętą w tym zapachu, tak aby uczucia związane z tym szczególnym dla mnie miejscem towarzyszyły mi każdego dnia.
Czy jesteś w stanie coś na to poradzić Święty Mikołaju?
Kamil Matusiewicz
Drogi Mikołaju❣️Tyle próśb do Ciebie ….jak temu sprostasz .No nie wiem, tyle razy nie dotarłeś do mnie ale Ci wybaczam. Więc ku mej radości dotrzymaj słowa i niech prezent dojdzie do osoby, która bardzo wierzy w Ciebie. Nie zawiedź mnie proszę. Czekają na Ciebie …ja już nie proszę.
Mikołaju wszystkich ludzi na świecie,
Czasem tak jest, że człowiek nie tylko widzi kolor, ale także czuje jakąś emocje z nim związaną. Nie tylko słyszy dźwięk, ale kojarzy go z poczuciem bezpieczeństwa, wewnętrznej harmonii i oazą. Słyszana piosenka nie tylko pozwala mu poznać tekst, linię melodyczną, ale także zobaczyć barwę, poczuć ciepłe lato, kiedy wieczorem przez okno wpadają najciekawsze okazy dla centralnego układu nerwowego w nosie, który jako jedyny wchodzi w bezpośredni kontakt z otoczeniem. Synestetykiem być, to wielki dar…
I wreszcie spotyka człowiek na swej drodze osobę, która opowiada o zapachach. Mogłaby mówić o nich miesiącami a żadna ciekawostka nie powtórzyłaby się. Wspomina, że będzie robić zamówienie w swojej jednej z ulubionych perfumerii i zachęca do kupienia zalążka zapachu w mini buteleczce. Zasiadam więc do strony internetowej i jako zupełny laik wybieram zapach na podstawie ładnej nazwy i pięknego flakonu. Jedna strona, druga, trzecia – tyle tego jest – w myślach sto wyobrażeń: tuberoza, paczula, ylang-ylang… Przepełniona nowymi nazwami i bladym pojęciem o zapachach wybieram RANCE Sur Mon Coeur – przecież zawsze fascynował mnie francuski. Przychodzi przesyłka, otwieram i już na zawsze zostaje uwiedziona tym zapachem. Od pierwszego poznania wiem, że nieprzerwanie będzie „przy moim sercu”. Akcja dzieje się w 2014 roku, a gdy dziś sięgam po próbkę, wciąż mogę napawać się pięknem idealnej kompilacji wszystkich nut, z których szczególnie wybija się dla mnie jaśmin, pomarańcza i wanilia. Wierzę, że za kilkanaście lat też będę mogła poczuć ten zapach i nie rozstawać się z nim nigdy.
Życzę Ci Mikołaju, byś wciąż miał okazję wąchać zapach szczęścia, widząc roześmianych i czasem nawet skaczących z radości ludzi, niezależnie od wieku, kraju, strefy czasowej, poglądów i pogody. Przecież deszcz także pięknie pachnie… 🙂
P.s. Byłam grzeczna.
Drogi Święty Mikołaju,
Święta to czas refleksji, miłości i dzielenia się radością. Im więcej dajemy od siebie, tym bardziej ubogacamy się i stajemy się szczęśliwymi i spełnionymi ludźmi. Ja mam wszystko co najważniejsze – wspaniałą rodzinę, dla której oddałabym wszystko, dlatego nie proszę o prezent dla siebie. Proszę spraw odrobinę przyjemności mojemu mężowi – najcudowniejszej osobie jaką spotkałam w życiu. Do dziś pamiętam ten dzień, kiedy oszołomił mnie jego korzenno – gorący zapach. Od tych wschodnich nut zakręciło mi się w głowie – i do tej pory nie jestem pewna, czy najpierw zakochałam się w Jubilation XXV czy w nim 🙂 Zawsze z uśmiechem wspominam te chwile, kiedy najcudowniejsza i najpiękniej pachnąca osoba wkroczyła i na zawsze została w moim życiu. Teraz w ten magiczny czas, jedyne czego pragnę to wywołać uśmiech na jego cudownej twarzy i wywołać lawinę wspomnień i radości. I zaznaczam, że był w tym roku grzeczny 🙂 To będzie też tak troszeczkę prezent dla mnie, bo znów wrócą te motyle w brzuchu i odświeżymy to uczucie – a miłość trzeba pielęgnować. Czekam z niecierpliwością na Twoją wizytę i liczę, że mój mąż znajdzie w tym roku pod choinką swoje ulubione Amouage Jubilation XXV.
Twoja Marta
Drogi Mikołaju,
w tym roku w świątecznej barw feerii
zajrzałam do perfumerii.
Perfumerii bardzo wyjątkowej,
bo byli tam Creed, Lubin i Woda Węgier Królowej.
Najbardziej mnie jednak uwiódł
Montale – po prostu cud cudów!
Dark Purple – jego nazwa wybrzmiewa,
zaś flakon nie zrobiony jest z drzewa,
lecz metalu zimnego,
który łechcze posiadacza ego.
Zapach zawiera nutę bułgarskiej róży,
przywracającej wspomnienia odbytych podróży,
jest także soczysta śliwka dojrzała
i geranium do wywąchania.
Piżmo i paczula całość łączą pięknie,
Ah! Nikt nie przejdzie obojętnie!
Mam nadzieję, że nie będę musiała na prezent czekać,
szczególnie, że otoczenie nie będzie narzekać,
bo perfumy są kompozycją wyjątkową,
a trwałość i projekcję mają iście atomową.
Flaszeczka jest marzeniem drobnego dziewczęcia,
które, co prawda, spotkało już swego księcia,
lecz powabem i czarem pragnie wciąż kusić,
pomimo, że może nawet nie musi,
lecz pachnieć chce pięknie codziennie,
bo wewnętrzne kobieca siła ma korzenie.
Więc teraz, Mikołaju, ja pożyczę Tobie:
dużo szczęścia, ciepła i spokoju w głowie 🙂
LIST DO ŚWIĘTEGO
Święty Mikołaju
podaruj mi więcej czasu na spotkania z ludźmi
ciepłą dłoń na samotne wieczory
receptę na szczęście
i flakonik CARNER BARCELONA ROSE
tajemnicze nuty ciemnych róż
przynieś mi
więcej wiary w siebie
kosz pełen wspomnień
słowa, które leczą
i nadzieję
pachnącą CARNER BARCELONA ROSE
tajemniczymi nutami ciemnych róż
przyjdź pogodą duszy
zwykłym uśmiechem sąsiada
dobrymi myślami
niezwykłą siłą
i wiarą w cuda
z zapachem CARNER BARCELONA ROSE
tajemniczych nut ciemnych róż
Święty Mikołaju…
zapukaj do smutnych
odwiedź niekochanych
zasiądź przy stole z głodnymi
zwyczajnie przyjd
Mikołaju, kreatorze zapachowego piękna!
Ty wiesz, że zawsze dobrze pachnę. Wiele razy mi o tym samemu mówiłeś. Z tego powodu jest mi oczywiście niezmiernie miło.
W te święta chcę jednak pachnieć jeszcze piękniej. Postanowiłem do Ciebie napisać, ponieważ doskonale wiem, że możesz mi w tym pomóc.
Wszędzie czuję perfumy, które od Ciebie otrzymałem w prezencie, a które mają wiele wspólnego ze zbliżającymi się świętami. Zaprosiłeś mnie do poznania zapachu skóry. Doskonale wiesz, o czym ja piszę…. O Jeroboam Hauto, zapachu pocałunku, który tak nazwałem. Niezwykłego pocałunku… Tak pachnie piękno, prawdziwe piękno, stworzone przez Pana Francoisa Henina.
Piżmo, jeden ze składników perfum, kojarzy się przede wszystkim ze zmysłowością, piękną, najpiękniejszą. Facet pachnący Jeroboam Hauto jest więc zmysłowy, atrakcyjny, czyli po prostu piękny. Jak widać piękno nie jest zarezerwowane wyłącznie dla kobiet. Jeroboam Hauto to perfumy miłości. Tak właśnie pachnie miłość, prawdziwa miłość, której symbolem jest róża. Ten kwiat jest również zamknięty w czarnym flakonie tych niezwykłych perfum. Kwiaty, kwiaty, kwiaty, jak widać, a przede wszystkim czuć – one też pasują do mężczyzny!!! Bergamotka, tuberoza są równie piękne i stanowią o sile pachnidła. Podobnie zresztą jak ananas. Wszystko to sprawia, że perfumy są słodkie. Ta słodycz jest równie piękna i w żaden sposób nie ujmuje atrakcyjności mężczyźnie, który ten zapach nosi. Wręcz przeciwnie, potwierdza jego ponadprzeciętność oraz oryginalność, rozumianą jako akceptację prawdziwego piękna, utożsamianie się z nim.
Jeroboam Hauto to zapach szczęścia. Złoto na flakonie utwierdza mnie w przekonaniu, że jest on drogocenny, władczy, królewski, szlachetny. Cieszę się, ponieważ pachnę pięknem, miłością, zmysłowością, szczęściem. Wszystko to w dodatku jest takie prawdziwe i to za sprawą tych perfum, moich perfum, które stanowią moje bogactwo.
Nadchodzi wyjątkowy czas, czas piękna. Życzę więc Tobie prawdziwie pachnących świąt, przede wszystkim miłością oraz szczęściem. Kreatorze zapachowego piękna, nie zapominaj proszę o mnie! Zawsze, z utęsknieniem, czekam na Ciebie. Byłem bardzo grzeczny w tym roku. Biegnę już jednak szybciuteńko nałożyć moje kochane Jeroboam Hauto, aby, podobnie jak Ty, uszczęśliwiać nim ludzi, bo przecież wszyscy zasługują na to, co najpiękniejsze…, na moje, Twoje, na nasze Jeroboam Hauto.
Twój Paweł
(Paweł Zbytniewski)
Wesołych świąt!!!
Mikołaju, kreatorze zapachowego piękna!
Ty wiesz, że zawsze dobrze pachnę. Wiele razy mi o tym samemu mówiłeś. Z tego powodu jest mi oczywiście niezmiernie miło.
W te święta chcę jednak pachnieć jeszcze piękniej. Postanowiłem do Ciebie napisać, ponieważ doskonale wiem, że możesz mi w tym pomóc.
Wszędzie czuję perfumy, które od Ciebie otrzymałem w prezencie, a które mają wiele wspólnego ze zbliżającymi się świętami. Zaprosiłeś mnie do poznania zapachu skóry. Doskonale wiesz, o czym ja piszę…. O Jeroboam Hauto, zapachu pocałunku, który tak nazwałem. Niezwykłego pocałunku… Tak pachnie piękno, prawdziwe piękno, stworzone przez Pana Francoisa Henina.
Piżmo, jeden ze składników perfum, kojarzy się przede wszystkim ze zmysłowością, piękną, najpiękniejszą. Facet pachnący Jeroboam Hauto jest więc zmysłowy, atrakcyjny, czyli po prostu piękny. Jak widać piękno nie jest zarezerwowane wyłącznie dla kobiet. Jeroboam Hauto to perfumy miłości. Tak właśnie pachnie miłość, prawdziwa miłość, której symbolem jest róża. Ten kwiat jest również zamknięty w czarnym flakonie tych niezwykłych perfum. Kwiaty, kwiaty, kwiaty, jak widać, a przede wszystkim czuć – one też pasują do mężczyzny!!! Bergamotka, tuberoza są równie piękne i stanowią o sile pachnidła. Podobnie zresztą jak ananas. Wszystko to sprawia, że perfumy są słodkie. Ta słodycz jest równie piękna i w żaden sposób nie ujmuje atrakcyjności mężczyźnie, który ten zapach nosi. Wręcz przeciwnie, potwierdza jego ponadprzeciętność oraz oryginalność, rozumianą jako akceptację prawdziwego piękna, utożsamianie się z nim.
Jeroboam Hauto to zapach szczęścia. Złoto na flakonie utwierdza mnie w przekonaniu, że jest on drogocenny, władczy, królewski, szlachetny. Cieszę się, ponieważ pachnę pięknem, miłością, zmysłowością, szczęściem. Wszystko to w dodatku jest takie prawdziwe i to za sprawą tych perfum, moich perfum, które stanowią moje bogactwo.
Nadchodzi wyjątkowy czas, czas piękna. Życzę więc Tobie prawdziwie pachnących świąt, przede wszystkim miłością oraz szczęściem. Kreatorze zapachowego piękna, nie zapominaj proszę o mnie! Zawsze, z utęsknieniem, czekam na Ciebie. Byłem bardzo grzeczny w tym roku. Biegnę już jednak szybciuteńko nałożyć moje kochane Jeroboam Hauto, aby, podobnie jak Ty, uszczęśliwiać nim ludzi, bo przecież wszyscy zasługują na to, co najpiękniejsze…, na moje, Twoje, na nasze Jeroboam Hauto.
Twój Paweł
(Paweł Zbytniewski)
Kochany Święty Mikołaju,
nie wiem od czego mam zacząć, bo nigdy wcześniej nie pisałam listu do Ciebie. Zawsze wystarczyło że powiedziałam głośno co bym chciała i o dziwo prośby moje zostały wysłuchane. Życzenia moje były zawsze skromne.
Czy czegoś potrzebuję? Każdy z nas czegoś pragnie. Bardzo Cię proszę o to, abyśmy na święta z rodziną byli wszyscy razem, czego i Tobie życzę. Życzę sobie by moje dzieci miały tak wspaniałe święta jak ja, kiedy byłam jeszcze małą dziewczynką, żeby nigdy choć przez chwilę nie czuły się opuszczone.
Moje ciche marzenie jest takie by przenieść się choć na chwilę w daleką podróż, w daleki zakątek świata, zapomnieć o wszystkim, zaszyć się w kąciku otulona kocem i poczuć przepiękny zapach pełen przepychu i bogactwa, kadzidło, paczule ,drzewo sandałowe. Taki właśnie jest Ukochany Amouage Epic. Jest doskonałym stworzeniem dnia i nocy, zapach który ma wiele postaci, doskonale oddaje poczucie luksusu którego choć przez chwilę pragnę.
Czekam na tą pierwszą gwiazdkę Wigilijną.
W tym roku mamy bardzo biedne święta, bez prezentów, z przyczyn finansowych
Wierzę Święty Mikołaju w Twoje dobre serce, oraz że się na Tobie nie zawiodę.
Wesołych Świąt !!!!
Dzień dobry, drogi Swiety Mikołaju!
Bardzo proszę, podaruj mi perfumy!
Dla mnie perfumiarstwo -jest jak muzyka! Lubie słuchać pięknie kompozycje, daje mi to radość, euforię i spokój! Lubie czytać czasopismo o perfumerii „fragrantica”. Nie jestem expert z perfum, ale jestem meloman. I jak w świecie muzyki jest słabe i banalne utwory (mainstream) -tak samo i w perfumerii jest nie ciekawe i smutne perfumy!
Ale jest tak zwana niszowa (selektywna) perfumeria! Jest to sztuka i muzyka! Wystarczy jeden raz spróbować -i na zawsze jesteś oczarowany tym światem idealne połączonych nut, ta symfonia wdzięku, i kiedy to czujesz to chcesz wstać i klaskac do autora tech Perfum!
Wiesz, jak niektórzy koncerty gwiazd muzyki kosztują drogo, tak i niszowa perfumeria… nie mogę sobie kupić! Dla tego i proszę o prezencie!
Z poważaniem Jurij
Dzień dobry, drogi Swiety Mikołaju!
Bardzo proszę, podaruj mi perfumy!
Dla mnie perfumiarstwo -jest jak muzyka! Lubie słuchać pięknie kompozycje, daje mi to radość, euforię i spokój! Lubie czytać czasopismo o perfumerii „fragrantica”. Nie jestem expert z perfum, ale jestem meloman. I jak w świecie muzyki jest słabe i banalne utwory (mainstream) -tak samo i w perfumerii jest nie ciekawe i smutne perfumy!
Ale jest tak zwana niszowa (selektywna) perfumeria! Jest to sztuka i muzyka! Wystarczy jeden raz spróbować -i na zawsze jesteś oczarowany tym światem idealne połączonych nut, ta symfonia wdzięku, i kiedy to czujesz to chcesz wstać i klaskac do autora tech Perfum!
Wiesz, jak niektórzy koncerty gwiazd muzyki kosztują drogo, tak i niszowa perfumeria… nie mogę sobie kupić! Dla tego i proszę o prezencie!
Z poważaniem Jurij
Pachnący Święty Mikołaju!
W mijającym roku codziennie stawiałam na małą zmianę, na mały rozwój, aby zmienić jakość swojego życia. Wzrastałam, dbałam o swoje nastawienie, o relacje z innymi ludźmi. Małymi krokami przybliżałam się i wciąż przybliżam do spełnienia swoich marzeń. Zaczęłam bardziej dbać o własne ja, odkrywać własny potencjał oraz docierać do swojej siły. Nadal będę to kontynuować, ponieważ wzrost, rozwój to proces. Małym symbolem podsumowującym rok tych zmian mogłyby być perfumy Kiliana – Love, don’t be shy. Oprócz zawartości, która urzekła mnie swoją słodyczą, ciepłem, ale i intensywną zadziornością, nazwa może być hasłem przewodnim moich życiowych zmian, mojego rozwoju osobistego. Wyszłam z cienia, odważyłam się żyć w zgodzie ze sobą, dzięki właśnie Miłości. Nie tylko do drugiego człowieka, ale głównie do samej siebie. Pokochałam własne ja, zaczęłam skupiać się na swoich mocnych stronach oraz je rozwijać. Dzięki temu jestem lepsza dla siebie a przez to i dla otoczenia. Otulona tym zapachem, w każdej sytuacji, szłabym przed siebie z podniesioną głową.
Gorąco pozdrawiam,
Kasia 😉
Mikołaju! MAM POWOLI DOŚĆ!!
Nie, nie świąt, nie atmosfery, nie choinek, nie śledzi i nie kapusty z grzybami. Mam dość CIEBIE! Tak, tak, nie przesłyszałeś się! Znamy się osobiście od dobrych kilku lat, suszysz u mnie swoje skarpetki, podpijasz mi whisky oraz podjadasz resztki z lodówki, a mimo to o mnie nie pamiętasz. Mam już tego powoli dość!
Ale od początku… Kiedy zjawiłeś się u mnie 8 lat temu i zapukałeś do drzwi, nie wierzyłem własnym oczom. To naprawdę ten sam Mikołaj, którego znałem dokąd z telewizji i książek? Poczciwy, dobrotliwy, jowialny pan z brodą i workiem prezentów?
Przede mną stał natomiast obraz nędzy i rozpaczy! Wyglądałeś jak sto nieszczęść- w tym zabrudzonym kostiumie, bez czapki (która podobno spadła ci z sań), z pustym workiem na prezenty i jeszcze z tą opróżnioną butelką po winie w ręku. Rudolf zresztą też nie wyglądał lepiej- cały zasapany, z oklapniętymi uszami…
Ja wiem, że wszyscy mamy załamania nerwowe, ale wtedy u Ciebie to było potężne tąpnięcie! Zacząłeś łkać na schodach, mówić coś o przemęczeniu i tych wszystkich dzieciakach, które przestają wierzyć w Mikołaja. Narzekałeś na wąskie kominy, na Chiny, których objechanie zajmowało Ci sto lat temu niecałe dwie godziny, a dzisiaj objeżdżasz je w sześć i w ogóle… byłeś kompletnie rozbity. A jeszcze narzekałeś na to, że nie masz gdzie mieszkać.
Wysłuchałem Cię wtedy, a ponieważ mam wielki dom- przyjąłem Cię w moje progi. Zamieszkałeś więc w drugiej części domu i- przyznam- byłeś niekłopotliwym gościem. Przez cały rok podpijałeś, co prawda, ukradkiem moje zapasy whisky i podjadałeś mi szynkę z lodówki, a Rudolf zżarł mi całą trawę w ogródku, ale- Twoimi opowieściami z podróży wigilijnych nadrabiałeś wszystko z nawiązką.
I tylko pierwszego roku zrobiło mi się przykro, że o mnie zapomniałeś. Kiedy się nie jeszcze znaliśmy, zawsze coś od ciebie znajdowałem pod choinką. Natomiast odkąd zamieszkałeś u mnie w domu, przestałem dostawać prezenty. Ja wiem, że „szewc bez butów chodzi” i, że zawsze wszystko rozdawałeś innym, ale… poczułem się głupio. Naprawdę! No tak, trzy lata temu dałeś mi wprawdzie te wełniane skarpetki, ale- po pierwsze tylko dlatego, że jakiś naburmuszony dzieciak nie chciał ich przyjąć, a po drugie- były na mnie o 8 numerów za małe! Tak się nie godzi- dlatego w tym roku postanowiłem napisać do Ciebie list!
Wiem, że to głupie, pisać od kogoś, kto mieszka za ścianą, ale- list to list i będziesz musiał się do niego odnieść. A zatem, Mikołaju, w tym roku proszę o coś specjalnego, co wynagrodzi mi ostatnie i upokarzające lata bez choćby jednego prezentu. Mianowicie, proszę Cię o perfumy. Nie, to nie są zwykłe perfumy. To Święty Graal perfum, absolutny majstersztyk zapachowy, który od lat nie pozwala mi spać i o którym śnię i marzę potajemnie. Chodzi mi o Black Tourmaline OLIVIER DURBANO.
Korzenny, orientalny, tajemniczy i uzależniający. I to jak! Przyznam Ci się ze wstydem, że kiedyś nawet sprawdziłem adres perfumerii Quality Missala i zatrudniłem się jako listonosz w tym rejonie, tylko po to, żeby- wręczając im korespondencję- wąchać ten zapach i zaciągać się nim. Pisałem nawet sam listy do tej perfumerii, tylko po to, żebym mógł je im dostarczać i choć na moment poczuć moją dawkę zapachowego narkotyku w nozdrzach…Czy wiesz, ile wtedy wydałem na znaczki??
Mikołaju- jeśli sprawisz, że w najbliższe święta dostanę prezent od Ciebie z tej właśnie perfumerii, obiecuję, że uzupełnię zapas whisky. Zasieję nowa trawę w ogródku dla Rudolfa i udam, że nie widzę znikającej szynki z lodówki.
A Ty wynagrodzisz mi tym samym lata zaniedbań.
Ze świątecznym pozdrowieniem,
Twój przyjaciel Michał
Drogi Mikołaju!
Skoro mam wrócić do czasów dzieciństwa, to wypada chociaż na chwilę przenieść się nad Bałtyk, gdzie co roku, razem z mamą i młodszymi siostrami spędzałam najcudowniejsze dwa miesiące w roku. Tamten ośrodek już nie istnieje, ja nadal bywam nad polskim morzem, jednak nie są to już te puste, białe, wyludnione plaże, a ja po drodze zatraciłam gdzieś radość, którą dawały mi kąpiele w słonej, zimnej i z pozoru nieprzyjaznej wodzie. Czasami śni mi się to miejsce, zapach lasu, mchu, dzikich jagód i grzybów, rosnących przecież tak blisko wysokich wydm. Morska bryza, która unosiła się w powietrzu i wiatr, który plątał nasze długie, dziecięce włosy, wreszcie puszczone wolno, bez konieczności zaplatania ich w ciasne warkocze. To czas beztroski, zabawy, zachwycania się światem i pierwszych, naiwnych miłości.
Zatarte przez lata wspomnienia powracają przy butelce dobrego wina, jednak ostatnio zupełnie przypadkiem obudziły się w mojej głowie za sprawą perfum.
Aqua di Sale PRO FVMVM ROMA. Gdyby ktoś opisał mi nuty zapachowe, zupełnie nie wzbudziłby mojego zainteresowania. W końcu wolę ciężkie kadzidlane pachnidła, z akordami aptecznymi, pełne palonego drewna… tymczasem to właśnie te perfumy skradły moje serce. Jakby ktoś namalował na mojej skórze obraz i uchwycił w nim wszystkie te chwile znad morza: las, słony posmak na rozgrzanym słońcem ciele, bryzę, sosnowe igły, mech, glony, a nawet meduzy, które z zapałem ratowałyśmy wrzucając z powrotem do wody.
To jak wspomnienie zaklęte w małej muszelce lub kamyku przywiezionym właśnie stamtąd, leżącym teraz na dnie szuflady.
Bardzo chciałabym znaleźć pod choinką Aqua di Sale i wrócić nad Bałtyk. Chociaż na chwilę, nawet we śnie… poczuć pod stopami piasek i znowu stać się dzieckiem.
Natalia