Tak pięknych różanych aromatów jeszcze w Perfumerii Quality na Bemowie nie było – a wszystko za sprawą Jeana-Claude`a Astiera i jego fascynującej podróży przez różane pola Grasse, Kazanłyku, Isparty i Dades. To była naprawdę niezapomniana wyprawa!
Jean-Claude rozpoczął opowieść od krótkiego przypomnienia składników naturalnych, używanych do produkcji perfum. Zaczęliśmy od składników zwierzęcych, czyli cywetu, piżma, kastoreum i ambry. Są tak intensywne, że ich stężenie w alkoholu wynosi zaledwie 3%. Później słuchaliśmy już wyłącznie o składnikach roślinnych. O jaśminie z Francji, Egiptu, Indii i Maroka. O drzewku pomarańczowym, z którego na potrzeby przemysłu perfumeryjnego wykorzystywane są nie tylko kwiaty i owoce, ale również liście i drobne gałązki. O skarbie Prowansji – lawendzie oraz cennej mimozie, rosnącej na przedgórzu Alp. Ale przede wszystkim o róży!
Całe bogactwo różanych aromatów uzyskuje się z dwóch gatunków róż: damasceńskiej, uprawianej w Bułgarii, Turcji i Maroku oraz stulistnej, która rośnie i kwitnie tylko w Grasse i Maroku, jednak zdecydowanie najcenniejsza jest ta francuska.
Zbiór róż na polach Grasse trwa od godziny 4.00 rano aż do wczesnego popołudnia (14.00). W tym czasie doświadczony i sprawny „zbieracz” jest w stanie zebrać do 5 kilogramów płatków. Zadanie: ilu zbieraczy i przez jaki czas musi pracować na polach Grasse, by zebrać 4 tony kwiatów potrzebnych do wytworzenia kilograma esencji…? 😉
Jean-Claude opowiadał o różnicach między esencjami i absolutami otrzymywanymi z poszczególnych gatunków róż, a my wąchaliśmy, i wąchaliśmy, i wąchaliśmy… Różnice czuliśmy wszyscy, choć oczywiście zdania były podzielone, bo części z nas bardziej podobał się aromat róży bułgarskiej, inni zachwycali się odmianą turecką, a jeszcze innych oczarowała kwitnąca w maju stulistna róża z Grasse… Pełna zgoda zapanowała dopiero wówczas, gdy dostaliśmy do powąchania najcenniejszy konkret z róży majowej. Zachwycił wszystkich bez wyjątku!
W czasie, gdy zajęci byliśmy kontemplowaniem przepięknych różanych esencji i absolutów, Jean-Claude mówił nam o tym, jak prawidłowo wąchać zapachy z bloterów. Najważniejsza zasada brzmi: bloter nie może dotknąć nosa! Jeśli ją opanujemy, jesteśmy na dobrej drodze, by zostać adeptem perfumiarstwa i pod okiem Jeana-Claude`a uczyć się rozpoznawania 400 naturalnych i 1000 syntetycznych składników. Z takiej bowiem palety perfumiarz korzysta.
Na spotkaniu z Jeanem-Claudem, nosem marki M. Micallef, nie mogło oczywiście zabraknąć zapachów tej marki. Zapachów wykorzystujących esencje różane. Absolut róży tureckiej staraliśmy się wyczuć w kompozycji Printemps, zaś esencję róży stulistnej w Rose Aoud. Prawdziwą niespodzianką było to, że absolut róży bułgarskiej Jean-Claude zaprezentował na przykładzie Qessence, zapachu, który stworzył dla Perfumerii Quality z okazji jubileuszu 20-lecia naszej marki.
Po zakończeniu prezentacji nasi goście zasypali Jeana-Claude`a pytaniami. Na pytanie o to, jak długo zajmuje się tworzeniem zapachów usłyszeliśmy, że … 60 lat! Jean-Claude urodził się i wychował w Grasse i zapachy fascynowały go od najmłodszych lat. Już w dzieciństwie z każdego spaceru na łąkę czy do lasu przynosił kwiaty i próbował uzyskiwać z nich esencje, a gdy miał dziewięć lat, wraz z bratem założyli „firmę” zajmującą się destylacją olejku lawendowego. Gorąco dyskutowaliśmy z Jeanem-Claudem również na temat regulacji IFRA zgadzając się, że zakazy są zbyt restrykcyjne i nie zawsze logiczne.
Zapytany o trendy współczesnego perfumiarstwa Jean-Claude powiedział, że obserwuje obecnie tendencję, aby w zapachu było dużo smaku, zaś na pytanie o to, jak powinno się dobierać perfumy odpowiedział, że … powoli. Rozwijając temat mówił, że chcąc wybrać zapach, należy dać sobie sporo czasu, by kompozycję „oswoić”, dobrze poznać, poczuć, jak pracuje na skórze, jak się na niej rozwija. Nie należy poprzestawać na jednej kompozycji – wprost przeciwnie, warto próbować wielu zapachów, by w końcu trafić na ten właściwy. I co bardzo ważne: z perfumami trzeba się zaprzyjaźniać w sprzyjającej atmosferze, w miejscu, w którym nikt się nie spieszy i nie pogania, bo, cytując Jeana-Claude`a, „w perfumerii nie możemy się czuć jak w supermarkecie”! Zgadzamy się w dwustu procentach!
Jean-Claude przyjechał do Warszawy w towarzystwie Claudii Micallef, córki Martine, która w rodzinnej firmie M. Micallef odpowiada za stronę artystyczną, w tym między innymi za zdobienie flakonów perfum.
W czasie, gdy Jean-Claude pięknie opowiadał o róży, Claudia zajęta była malowaniem flakonów. Obserwowanie tak wspaniałej artystki przy pracy było również niezapomnianym przeżyciem! A efekty? Pięknie ozdobione flakony Mon Parfum Gold, Anandy, Royal Muski, Jewel i … Qessence! Jedyne i niepowtarzalne!
To były warsztaty, które na długo pozostaną w naszej pamięci – i Waszej, mamy ogromną nadzieję. Mnóstwo ciekawych informacji, wspaniałe różane esencje, piękne perfumy i piękne uśmiechy – zresztą, zobaczcie sami!