„Tak musi pachnieć słońce” – to była pierwsza myśl, która wpadła mi do głowy, kiedy rozpyliłam Amyris femme dla pań. Złota esencja wpadająca w pomarańcz, złoty błyszczący korek oraz złoty, energetyczny i rozgrzewający zapach.
Męski Amyris homme? Jest dużo bardziej „poukładany” i miękki. Spokojny jak popołudniowe słońce… Zachował też klasyczny srebrny korek, nawiązujący charakterem do urokliwych cynkowanych dachów Paryża. A może to tylko pierwsze wrażenie?
W najnowszej zapachowej parze Amyris Francisa Kurkdjiana, to ona zdaje się prowokować, wibrować, zmuszać do działania. On tchnie szlachetnym ciepłem, opanowaniem. Jest panem sytuacji. Łatwo się jednak zorientować, że Amyris homme nie jest pozbawiony mocniejszych uderzeń i nieoczekiwanych zwrotów.
A najpiękniejsze jest to, że obydwa zapachy są nadzwyczaj harmonijnie skomponowane – znak szczególny kompozycji Kurkdjiana. Harmonia panuje także między nimi, choć przecież formuły odbiegają od siebie pod względem dobranych nut. Drugie słowo, które ciśnie się na usta, to intymność… Ciekawe, czy zgadniecie, dlaczego?
Co łączy obie kompozycje? Dwa składniki: amyris z Jamajki i irys z Florencji.
Amyris to nazwa niewielkiego drzewa. Pochodzi od greckiego: amyron, co oznacza „intensywnie pachnące”. Pani Ania Widyńska pięknie zwróciła uwagę na naszym profilu FB, że w j. francuskim „Amyris to ame – dusza + irys”.
W kompozycjach została użyta żywica z drzewa amyris, emanująca świetlistym, pomarańczowo-żółtym zapachem, lekko pudrowym i ziarnistym. Zapach florenckiego irysa pochodzi z kłącza gatunku Iris pallida. To rzadki surowiec, który w perfumiarstwie oferuje nieskończone możliwości. Jedna kropelka wystarczy, aby zdziałać cuda. Florencki irys wchodzi w interakcję z żywicą amyris, tworząc charyzmatyczną mieszankę.
Francis pragnął stworzyć duet, który ewoluuje gdzieś pomiędzy bogactwem słońca a wibracjami ziemi. Mistrz postanowił i tak właśnie uczynił!
Poza żywicą i irysem w Amyris femme zachwycają: kwiat cytrynowca, kalifornijska pomarańcza, wetiwer z Haiti, ambra i piżmo.
Amyris homme zawiera rozmaryn z Maroka, sycylijską mandarynkę i absolut z brazylijskiej fasoli tonka.
Oj muszę spróbować, zdecydowanie! Jestem miłośnikiem irysa w perfumach pod różnymi postaciami. Jedne pasują mi bardziej, inne mniej, a niektóre nawet wcale, ale nie przepuszczę okazji sprawdzenia kolejnego zapachu z irysem, żeby na własny nos sprawdzić czy mi odpowiada, czy też nie. Szanse na powodzenie są spore – stwierdzam w oparciu, co zostało tu napisane powyżej.
No i fajnie będzie przetestować pierwszy raz perfumy Pana Kurkdjiana
A tymczasem irys wcale nie jest „łatwy”, raczej doceniają go wyrafinowane nosy 🙂 Przy okazji, gratulujemy twórczości 🙂
Na całe szczęście perfum zawierających nutę irysa jest sporo, więc nuta ta może zaspokoić różne gusta. Bo przecież z irysa można kwiaty wziąć i jest wtedy kwiatowo i transparentnie, można wziąć kłącze i robi się marchewkowo, albo korzonek, który można przetransformować w pudrowy aromat. Mnie osobiście takie pudrowe irysy (w typie Prada Infusion d’Homme na przykład) bardzo odpowiadają. Equistrius też się tu wpasowuje.
Dziękuję serdecznie, zawsze do usług 😉
Nazwa inspirowana jest drzewem Amyris, a takze pochodzeniem tego slowa – po francusku „Amyris „to Ame- dusza + irys, po grecku Amyron to „mocno pachnący”. Ciekawa jestem tego zapachu.. 🙂
Już niebawem będzie dostępny. Zapraszamy serdecznie! Francis Kurkdjian to pierwsza klasa 🙂
Myślę, że mogę nazwać siebie szczęściarzem, bo chyba jako jeden z nielicznych miałem już wczoraj okazję ich spróbować właśnie dzięki Państwu.
Oba są nieziemskie, obłędne, dopracowane do perfekcji
… coś dla mnie 😉 – muszę MUSZĘ je mieć ;))
Amyris w drodze do Polski 🙂
„Tak musi pachnieć słońce” – to była pierwsza myśl, która wpadła mi do głowy, kiedy rozpyliłam Amyris femme dla pań. Złota esencja wpadająca w pomarańcz, złoty błyszczący korek oraz złoty, energetyczny i rozgrzewający zapach.
Nasycona czerwień. Ubierając się w Amyris istniejesz pełnią.
Kwiaty, kwiaty, pełno kwiatów… Kobiecość jest kwiatem. Różą, piwonią, frezją, kwiatem lipy, miętą.
Oszołomienie. Jednak takie, że nie przyprawia o zawrót głowy. Przyjemne, delikatne obezwładnienie chwilą magii.
I znów pojawia się supermoc czerwieni. Na jej pięknie wykrojonych ramionach. Wokół dekoltu. Na wzniesieniu piersi. Koronka na skórze tworzy misterne wzory. Subtelnych oczek, jasnego ciała. Czym jeszcze może być kobiecość? Wszystkim, w czym umieścisz pewną tajemnicę związaną zarazem z materią i z czymś eterycznie prawnie nieobecnym.
Cieniutkich nitek babiego lata nie spotkasz wczesną, ani późną wiosną. Żaden stopień prawdopodobieństwa nie istnieje, gdyby jednak…
Jej obecność. Pojawienie się w szeleście spadających liści. O zmierzchu, czy w samo południe. Wciąż na nowo czujesz ten zapach… Amyris.
Amyris to rozkwit kobiecości w silnym kolorze karmazynu. 🙂
Ach! <3 Dziękujemy!