Alessandro Gualtieri przyzwyczaił nas do tego, że w procesie twórczym sięga po naprawdę niestandardowe inspiracje: od zapachu własnych genitaliów (Duro), przez postać kosmicznego Silver Surfera z komiksów Marvela (Silver Musk), aż po absynt-party (Absinth) i zapach świeżo zapalonego haszyszu (Black Afgano).
Tym razem „szalony nos”* sięgnął do literatury, a dokładniej poematu Wieniedikta Jerofiejewa „Moskwa – Pietuszki”, którego treść stanowi historia opowiadana w pociągu przez alkoholika-intelektualistę. Perfumiarz zapragnął odtworzyć atmosferę jego podróży, zdefiniowaną przez zapach i smak alkoholowych koktajli, a raczej mikstur, sporządzanych z taniego alkoholu różnego rodzaju i przeznaczenia.
Kompozycja jest oryginalna i niestandardowa i jako taka, wymyka się jednoznacznej ocenie – jak większość zapachów Nasomatto. „Etylowy” duch unoszący się z flakonu jak lekko wstawiony dżin równie dobrze może oczarować, jak i rozczarować.
Tych, którzy od początku dobrze poczują się w jego towarzystwie zapach zadowoli ładnym rozwojem na skórze, w którego trakcie zadziwi słodyczą, trudną do przewidzenia po pierwszych chłodnych i dość ostrych akordach otwarcia. Na kobiecej skórze zapach zyskuje trochę ciepła, na męskiej pozostaje bardziej zdystansowany i wytrawny. Jedno jest pewne: warto go poznać, jak każde oryginalne dzieło Nasomatto.
* * * * *
Nasomatto w języku włoskim oznacza „szalony nos”.