Czy można tworzyć dobre zapachy przy częstotliwości siedmiu rocznie? Wydaje się to trudne, ale Pierre Montale pokazuje, że tak. Zapraszamy do poznania najnowszych aluminiowych flakoników w ofercie Perfumerii Quality. Oba zapachy to prawdziwe perełki!
Patchouly Leaves jest, jak sama nazwa wskazuje, kompozycją opartą na esencji liści paczulki wonnej. Twórca zapewnia, że użyty przez niego olejek przez dwa lata maceruje się w dębowych beczkach. W pierwszej chwili pomyślałem, że to chwyt marketingowy, ale wąchając Patchouly Leaves rzeczywiście czuję charakterystyczny aromat dębowego drewna.
fot.: http://edcooleyfineart.com
Ta przesiąknięta dębem paczula w połączeniu z wanilią, ambrą, białym piżmem i tybetańskim czystkiem (labdanum) bardzo harmonijnie układa się na skórze dając efekt gorzkiej czekolady. To jeden z lepszych zapachów paczulowych i „must have” (a przynajmniej „must try”) dla miłośników tej głębokiej roślinnej nuty.
Black Musk nie jest zapachem z jedną dominująca nutą, jak wiele innych u Montale’a. Zniewala harmonijnym zestawieniem przypraw, skóry, paczuli i drewna. Choć nie widnieje to w oficjalnych nutach wyczuć można także szczyptę żywicy agarowej.
Black Musk podobnie jak Patchouli Leaves ukrywa się we srebrnym flakoniku, ale bardziej pasuje moim zdaniem czerń z nazwy kompozycji. Ta czerń jest o tyle ważna, że Black Musk nie ma wiele wspólnego z współczesnymi zapachami opartymi na nutach białego piżma. Montale chciał raczej oddać ducha prawdziwego piżma z pomocą naturalnych składników roślinnych. Zdaniem twórcy to zapach dla księcia elegancji. Przyznajcie, że brzmi nieźle!