Motto marki Puredistance to oryginalność, a nie naśladownictwo. Z tego powodu, gdy okazało się, że narzucono jej potrzebę reformulacji „M”, postanowiła stworzyć nowy zapach – „M V2Q„.
Skąd taka niezwykła nazwa? Pierwotny zapach M był inspirowany światem pierwszego Bonda – Seana Connery’ego. Nowy M V2Q jest wyobrażeniem współczesnego agenta, Daniela Craiga, dlatego V2 oznacza „drugą wersję M”, Q to oczywiście przyjaciel Bonda, który dostarcza mu wciąż nowe, zaskakujące gadżety, zaś V to VanQuish, czyli Aston Martin, kultowe auto Bonda.
Zapach skomponował Antoine Lie, zachowując ducha M, ale tworząc wersję bardziej współczesną i wrażliwą emocjonalnie, dlatego M V2Q podoba się zarówno miłośnikom „starego” M, jak i nowym klientom.
Antoine Lie tak opowiedział o tworzeniu zapachu.
P: W jaki sposób mógłbyś osobiście odnieść się do szkiców i wytycznych, które dostałeś podczas tworzenia M V2Q? – Pierwotną inspiracją dla M był James Bond, jedna z najbardziej znanych postaci filmowych – sam będąc małym chłopcem, dorastałem mając przed oczami wizerunek tej nieprzekupnej i niezwyciężonej postaci. To bohater niemal mityczny, który wpłynął na więcej niż jedno pokolenie – nawet mój ojciec był zachwycony pierwszym filmem Bonda, „Dr No”. M V2Q to więcej niż projekt, on reaktywuje wspomnienia z mojego dzieciństwa.
P: Kiedy zacząłeś tworzyć M V2Q, jakie były pierwsze kroki? – Pierwsze pytanie, które zadałem sobie podczas tego projektu, brzmiało, jak przekręcić bardzo mocny i klasyczny zapach samca alfa w bardziej wrażliwy, emocjonalny i współczesny, ale wciąż bardzo męski, zachowując jego śmiałość.
P: W jaki sposób uważasz, że M V2Q nadal częściowo odnosi się do starego M? – M V2Q ma silną i ekstrawagancką strukturę olfaktyczną – wypełnia przestrzeń, narzuca swoją obecność jak M – nawet jeśli przekaz jest inny.
P: W jaki sposób M V2Q różni się od starego M? – M odnosi się do skrajnej ikony męskości z lat 70-tych i 80-tych, podczas gdy M V2Q ma bardziej złożony charakter: do jego kultowej męskości dodałem więcej wrażliwości i egzystencjalnej prawdy.
P: Czy możesz nam powiedzieć trochę więcej o składnikach, użytych w tej kompozycji? – Właściwie M i M V2Q mają wiele wspólnych składników, ale różni je to, jak zostały połączone. Na przykład ilość paczuli została drastycznie zredukowana, połączyłem ją za to z pochodnymi akordami cedru i sandałowca, aby stworzyć bardziej nowoczesną drzewną strukturę. Wyraźniejszy jest też akord kwiatowy, zbudowany na podstawie jaśminu sambac i kwiatu pomarańczy. Użyłem też kilku ekskluzywnych składników, wybranych przez Atelier Français des Matières: wyjątkowej jakości lawendy, różowego pieprzu, cynamonu czy smoły sosnowej.
P: A co z kosztami składników użytych w M V2Q, oraz w innych perfumach Puredistance? – Jan Ewoud zawsze daje mi podczas tworzenia „carte blanche”; koszty nigdy nie stanowią problemu, ponieważ zapach jest dla niego najważniejszym elementem. To pozwala mi na wybór najlepszej jakości składników. Puredistance zapewnia mi to, czego potrzebuję, aby dać z siebie wszystko i stworzyć bardzo wartościowe i odważne zapachy.
P: Czy osobiście nosiłbyś M V2Q? A jeśli tak, to na jakie okazje? – Kiedy mam specjalną misję, oczywiście…
P: Czy miałeś jakieś obawy przed podjęciem się tego niezwykłego projektu? Klienci Puredistance będą nieuchronnie porównywać twoje dzieło ze starym M, który wielokrotnie był bardzo pozytywnie oceniany. – Ależ nie. W rzeczywistości byłem bardzo zmotywowany i podekscytowany wyzwaniem, jakim była reinterpretacja świetnych perfum z kolekcji Puredistance. Dlatego odszedłem od mainstreamowej perfumerii – dla takich projektów, w których bierzesz pełną odpowiedzialność za to, co tworzysz.
P: Jakie to uczucie, gdy francuski mistrz perfumiarstwa inspiruje się brytyjską legendą? – James Bond tak wiele razy ratował całą planetę, że nie widzę go już jako londyńskiego szpiega pracującego wyłącznie dla swojego kraju: jest globalnym bohaterem. Więc dla mnie inspiracja była nie tylko brytyjska, ale międzynarodowa.
Zapraszamy po próbki do naszego butiku internetowego.