Miód, imbir, goździki, cynamon, gałka muszkatołowa – choć ta ostatnia ostrożnie i z umiarem. 😉 W tym roku do listy aromatycznych rozgrzewaczy, tak pożądanych w chłodne i dżdżyste listopadowe wieczory i zimne grudniowe dni dodajemy żywicę agarową, czyli oud. Dodajemy, ponieważ wśród najświeższych nowości na półkach Perfumerii Quality zdecydowanie „powiało oudem”. A właściwie aoudem, bo tak się złożyło, że wszystkie zapachy, do jakich chcemy Was zachęcić, pochodzą z francuskich domów perfum, które oud zaczynają od „a”.
O tym, że oud niejedno ma imię od lat przekonuje marka Montale. Jej zapachy to pieśń ku chwale oudu, rozbrzmiewająca pięknie, donośnie i wytrwale, czarująca słuchaczy, a właściwie – „wąchaczy” na całym świecie. Bo też nikogo już chyba nie trzeba przekonywać, że oud to składnik pachnący oryginalnie, bogato i elegancko, szczególnie, gdy zostanie umiejętnie połączony z innymi składnikami, wydobywającymi – lub wprost przeciwnie: łagodzącymi jego niezwykły, intensywny aromat, zgodnie z wizją czy fantazją twórcy.
Marka Montale ma na swoim koncie tak wiele zapachów oudowych, że właściwie kojarzona jest przede wszystkim z żywicą agarową. W przypadku tej marki „tak wiele” nie oznacza jednak „zbyt wiele”, zdecydowanie nie! Trudno o przesyt, ponieważ Pierre Montale pracując z żywicą agarową za każdym razem daje nam coś zupełnie innego, nowego, świeżego. Wspólna nuta zapachów pozostaje niezmienna, jednak to, co ją poprzedza i otacza, ewoluuje pięknie i naprawdę niepowtarzalnie. Dlatego tak bardzo lubimy, gdy marka wprowadza nowy zapach i dlatego z taką radością nań czekamy.
Ostatnio doczekaliśmy się aż trzech i możemy śmiało powiedzieć, że są to zapachy, które potrafią poprawić humor. Listopadowa chandra? Zimny deszcz, porywisty wiatr i ciemno? Wystarczą zapachy Montale, a świat staje się nagle znowu przyjazny, prawie ciepły i nieomal słoneczny.
Dzień zaczynamy śpiewająco, od Aoud Melody. To zapach zaskakująco rześki! Oczywiście żywica agarowa gra w nim ważną rolę, jednak nie są to, wbrew pozorom, pierwsze skrzypce. Akordy otwarcia to aromatyczne, świeże przyprawy: rozgrzewający goździk i szlachetny szafran, które czujemy tak, jakbyśmy wąchali je, zbliżając nos do małego skórzanego woreczka na przyprawy… Jakby wysypały się one komuś przez nieuwagę na stary, oprawny w skórę tom kucharskiej książki, a my zgarniając je, trzymamy przez chwilę w cieple dłoni, znad której unosi się aromat subtelny, lecz trwały. Aromat skóry, aromat przypraw oraz oud, który w tym zapachu swoją pieść rozpoczyna naprawdę szybko. A później robi się kwiatowo i zielono, kwitnie róża i egzotyczny ylang-ylang, nadal w otoczeniu rześkich nut – to właśnie one sprawiają, że zapach cały czas ożywia i orzeźwia. Piękna, orientalna, drzewna baza z akordami ambry i białego piżma nie pozwala zapachowi wybrzmieć zbyt szybko, dlatego naszą skórę długo otula ciepły woal oudu…
Po rześkim poranku, już w świetnym nastroju sięgamy po coś na rozgrzewkę, po zapach, którym otulimy się przed wyjściem z ciepłego domu. Wybieramy Orange Aoud, zachwycający oudem w wersji pikantnej w otwarciu (znowu piękny szafran i nuty pieprzu, delikatne, lecz doskonale wyczuwalne) i ciepłym kwiatowym sercem. Orange Aoud nie kwitnie, lecz tętni różą, ylang-ylang i fiołkiem, które wraz z drzemiącą w głębi ziemistą, z lekka czekoladową paczulą, czarują oryginalnym, szyprowym bukietem.
Mamy również coś na wieczór i noc: (G)Aoud Night. 😉 To zapach, który, hmm, jakoś nie pozwala być grzecznym… Jest gęsty, intensywny, zmysłowy. Powiedzieć o nim, że rozgrzewa, to jakby nic nie powiedzieć. On rozpala! Oud w tej kompozycji jest naprawdę potężny, czujemy go od musującego, cytrusowego otwarcia aż po niepokojąco zmysłową, skórzano-kremową bazę. Serce zapachu … przyspiesza bicie serca! Połączenie marokańskiej róży z paczulą hipnotyzuje i obezwładnia, a tej słodkiej, dziwnej niemocy chce się więcej, i więcej, i więcej.
Rozgrzaliśmy Was? No to na deser kompozycja marki M. Micallef, która również z sukcesami eksploruje świat bogatych, orientalnych zapachów. Royal Rose Aoud to dwa w jednym, czyli, pozostając w klimacie naszej opowieści, i zmysły, i dusza. Duszę symbolizuje piękna róża, do której wiedzie lekkie, bardzo kobiece, owocowo-przyprawowe otwarcie. Jednak czym byłaby dusza bez ciała? Mgłą jednie, zwiewnym welonem, pięknym urodą delikatną, lecz ulotną. Dlatego duszy dodano ciało, a ono już dobrze wie, jak wodzić na pokuszenie. Świadome zmysłowego czaru, jaki roztacza, czeka wiedząc, że w nim jest … oud. 😉
* * * * *
Zdjęcie nr 1: zdrowaipiekna.blog.onet.pl
Zdjęcie Kaliny Jędrusik: akademiapolskiegofilmu.pl