W minioną sobotę okazało się, że warszawskie Bemowo leży nad brzegiem morza i to najprawdopodobniej Morza Śródziemnego. Było słonecznie i słono, ponieważ tym razem zaprosiliśmy Was na spacer morską plażą. W jego trakcie nasz sprawdzony duet w składzie Ania Liwska i Michał Missala opowiadał o związanych z morzem składnikach i aromatach oraz oczywiście o inspirowanych nimi perfumach.
Rozpoczęliśmy od ambry. By pachniała tak, jak pachnie, to znaczy słodko i odrobinę żywicznie, powinna spędzić w morskiej wodzie nawet 20 lat! Dopiero po tak długim czasie, pod wpływem soli, wiatru i słońca, utlenia się i staje cennym składnikiem perfum. Wcześniej jest po prostu miękką wydzieliną przewodu pokarmowego kaszalota… Ambrę znano i ceniono już w starożytności. W Egipcie palono ją jako kadzidło, medycy stosowali ją na bóle głowy, przeziębienia i epilepsję, uważano ją także za amulet chroniący przed dżumą, a jako afrodyzjak, dodawano również do potraw i napojów. Zwyczaj ten przetrwał na Bliskim Wschodzie, gdzie jeszcze dziś można wypić mleko z miodem i ambrą. Nie zaryzykowaliśmy poczęstunku tym napojem, stawiając na słoneczną, bursztynową nalewkę. Popijając ją, wąchaliśmy ambrę w kompozycjach L`eau d`Ambre (L`Artisan Parfumeur), Ambre Gris (Perris Monte Carlo) i Akkad (Lubin).
Po ambrze przyszedł czas na aromaty nadmorskich wybrzeży, pachnących soczystymi cytrusami, ziołami i rozgrzanym drewnem. Opowiedzieliśmy o bogactwie esencji uzyskiwanych z drzewka pomarańczowego, z którego perfumiarze wykorzystują kwiaty (ekstrakty i destylaty neroli), skórki owoców (olejki) i liście (petitgrain), a nawet pozostałości po wszystkich powyższych procesach, czyli destylacji, ekstrakcji i tłoczeniu na zimno (eau de brouts). Mówiliśmy również o jednej z odmian pomarańczy – bergamotce, której charakterystyczny, orzeźwiający zapach wita nas w otwarciu 1/3 męskich i prawie połowy damskich kompozycji. Zapachy z aromatem pomarańczy zaprezentowaliśmy na przykładzie Orangers en Fleurs (Houbigant), Dilmun (Lorenzo Villoresi) i Orangerie du Roy (Historiae).
Rozgrzani spacerem w pełnym śródziemnomorskim słońcu, zaprosiliśmy Was na chwilę wytchnienia w chłodny cień cyprysu. A tam już czekał Michał i jego oryginalna herbata, tym razem z dodatkiem aromatycznego anyżu. Suche i szlachetne cyprysowe nuty tropiliśmy w perfumach La Liturgie des Heures (Jovoy), Azemour (Parfum d`Empire) i Brooklyn (Bond No. 9).
Na zakończenie naszego spotkania opowiedzieliśmy o nutach morskich. Akord soli lub słonej morskiej bryzy w perfumach uzyskać można dodając do nich wetiwer, czyli olejek pozyskiwany z korzeni wetiwerii pachnącej. Wetiweria jako roślina tolerująca nawet bardzo silnie zasolone gleby, część soli kumuluje w korzeniach, stąd słony akord w olejku. By otrzymać inne morskie nuty, należy odwołać się do pomocy calone, syntetycznego składnika o tak intensywnym, morsko-ozonowym zapachu, że zdecydowanie dominuje w kompozycjach. Morskie akordy tropiliśmy w zapachach Acqua di Sale (Pro Fvmvm Roma), Aura Maris (Lorenzo Villoresi) i White Sea (M. Micallef).
Serdecznie dziękujemy wszystkim za wspólny spacer! Mamy nadzieję, że zainspirowaliśmy Was do olfaktorycznych morskich podróży. Zapraszamy do obejrzenia kilku zdjęć:
Oto, Ania koncentrująca się przed warsztatami 🙂
I zaraz potem wszystko „ruszyło jak z płatka” 🙂
Zdjęcie drzewka pomarańczowego ze strony: http://www.vismaya-maitreya.pl/naturalne_leczenie_pomarancze.html