Relacja z warsztatów zapachowych Orient Express

9 czerwca br. Dom Perfum Quality Missala zamienił się w stację końcową Orient Expressu i to nie byle jakiego, bo kursującego Jedwabnym Szlakiem. Przy okazji okazało się, że ten historyczny szlak handlowy wprawdzie zaczyna się w chińskim Xi’an, ale kończy wcale nie w Stambule, lecz w Warszawie. Konkretnie na warszawskim Bemowie. 😉

Warsztatowy Orient Express pewną ręką poprowadziła Anna Krasny-Krasińska, zaś w rolę doświadczonej i niezastąpionej obsługi pociągu wcielili się tym razem Stanisława i Michał Missalowie. Musicie przyznać, że takiego składu to można tylko zazdrościć!

W trakcie warsztatów opowiadaliśmy o składnikach, które kupcy przewozili Jedwabnym Szlakiem, a które znaleźć można w perfumach. Było więc różnorodnie, egzotycznie i bogato.

DAKTYLE
Zaczęliśmy od daktyli, czyli słodkich owoców daktylowca właściwego (Phoenix dactylifera), wysokiego, bo ponaddwudziestometrowego i długowiecznego drzewa, znanego i uprawianego w już starożytności w Egipcie i na obszarze Mezopotamii.

Warto wiedzieć, że dojrzewanie daktyli dzieli się na cztery etapy, określane po arabsku jako kimri (niedojrzałe), khlal (chrupiące), rutab (dojrzałe i miękkie) oraz tamr (dojrzałe i wysuszone na słońcu).

Obecnie daktyle – uważane w krajach arabskich za afrodyzjak – uprawia się w Afryce Północnej, na Środkowym Wschodzie oraz w Azji Południowej. Ze względu na słodycz – ponad połowa daktyla to cukry proste – i oryginalny smak, owoce te wchodzą w skład ciast i lodów oraz napojów i nalewek.

Esencję z daktyli na potrzeby perfumiarstwa można uzyskać w drodze ekstrakcji lub destylacji. Produkcję ekstraktu rozpoczyna często fermentacja owoców z bateriami Lactobacillus lactis, ponieważ dzięki niej zarówno twarda skórka, jak i miąższ miękną, co ułatwia późniejszy proces ekstrakcji. Z kolei olejek pozyskiwany metodą destylacji zwykle pochodzi nie z owoców, ale z części daktylowego kwiatostanu.

Daktyle w perfumach tropiliśmy w zapachach Dates Delight The House of Oud, Aziyade Parfum d`Empire, Al Oudh L`Artisan Parfumeur oraz L`Enfant Terrible Jovoy. A żeby było jeszcze słodziej, jedliśmy także owoce, które na tych warsztatach zastąpiły herbatkę, serwowaną tradycyjnie przez Michała Missalę. 🙂

SZAFRAN
Po słodkich daktylach przyszła pora na szafran, najdroższą przyprawę świata.

Szafran pozyskiwany z wysuszonych znamion (szczytów słupków) krokusów Crocus sativus prawdopodobnie wywodzi się z Iranu, zaś znany był już starożytnym Asyryjczykom i Babilończykom, mieszkańcom Fenicji i Persji, a także Rzymianom i Grekom. Szafran stosowano przede wszystkim do farbowania tkanin i włosów, ale również jako afrodyzjak w kuchni i w medycynie. Warto wiedzieć, że ekstrakt z szafranu działa równie silnie jak chemiczne antydepresanty, zwiększając stężenie neuroprzekaźników: serotoniny i dopaminy.

Krokusy najbardziej lubią klimat śródziemnomorski: ciepłe lato, chłodną zimę i umiarkowane opady, dlatego największe ich uprawy znajdują się w Iranie (95% światowej produkcji szafranu), Turcji, Indiach oraz Hiszpanii (szafran z Walencji ceniony jest najbardziej). Rośliny są wymagające w uprawie. Nie wszyscy wiedzą, że cebulki krokusów pozostają w ziemi przez dwa lata, po tym czasie są wykopywane i ponownie sadzone i kwitną dopiero po drugim zasadzeniu.

Kwiaty zbiera się ręcznie wczesnym rankiem, następnie ostrożnie oddziela znamiona i suszy przez 10-12 godzin na siatkach układanych nad ogniem albo w specjalnych piekarnikach w temperaturze 30-35 stopni. Cały proces musi przebiec szybko i sprawnie, by nie dopuścić do rozkład kwiatów i rozwoju pleśni. Po wysuszeniu gotowy szafran przechowywany jest w szczelnie zamkniętych szklanych pojemnikach. Do uzyskania kilograma szafranu potrzeba od 150 do nawet 250 tysięcy znamion!

Za zapach i kolor szafranu odpowiada krocyna i safranal, związek występujący również w jagodach oraz w liściach herbaty i figi. Olejek szafranowy, uzyskiwany w drodze destylacji parowej lub ekstrakcji z solwentem, może zawierać do 70% safranalu, który niestety ma właściwości alergizujące, dlatego IFRA znacznie ograniczyła jego użycie w kosmetykach. Zgodnie z obecnie obowiązującą normą, safranal może być wykorzystany w stężeniu 0,005%.

Szafranu szukaliśmy w perfumach Safran Rare Amouroud, Wardasina Sospiro, Saffron Rose Grossmith, OUD Velvet mood Maison Francis Kurkdjian, 1888 Casamorati i Nepal Aoud Montale.

OLIBANUM (KADZIDŁO FRANKOŃSKIE) I MIRRA
Żywice i kadzidła to składniki, które chyba najbardziej kojarzą się z Orientem. Na naszych warsztatach nie mogło zatem ich zabraknąć tym bardziej, że kadzidło i mirra podróżowały Jedwabnym Szlakiem z Persji do Chin razem z daktylami i szafranem.

Oba składniki prezentowaliśmy już i to nie raz w trakcie warsztatów i w naszych relacjach, dlatego tym razem jedynie krótkie przypomnienie.

Nazwą „kadziło” określa się różne aromatyczne żywice, zioła i drzewa, uwalniające zapach podczas spalania. W węższym znaczeniu kadzidło oznacza także to najbardziej popularne, czyli kadzidło frankońskie (olibanum). Otrzymuje się je żywicy drzew kadzidłowca, rosnących w południowym paśmie Sahary oraz na półwyspach: Arabskim i Indyjskim. Żywicę pozyskuje się nacinając drzewo na głębokość 1 mm. Z nacięcia wypływa gęsty mleczny płyn, który pod wpływem powietrza zastyga w postaci bursztynowych kropli, gotowych do zbioru po 2-3 tygodniach.

Kadzidło wykorzystywane jest w kościołach – FAO podaje, że na całym świecie zużywają one ok. 500 ton olibanum rocznie! – oraz w przemyśle perfumeryjnym.

Z kolei mirra to oleogumożywica pozyskiwana z drzew z rodzaju Commiphora, rosnących m.in. w Jemenie, Somalii i wschodniej Etiopii, Izraelu, Palestynie i Jordanii. W perfumach mirra pełni zwykle rolę ocieplacza, nadając zapachom miękkości.

Kadzidło tropiliśmy w perfumach Cristal de Roche Oliviera Durbano, Grimoire Anatole`a Lebretona, Ashes Francka Bocleta i Incensi Lorenzo Villoresiego, a także zapachach La Liturgie des Heures Jovoy, Full Incense Montale, Olibanum Pro Fvmvm Roma, Larmes du Desert Atelier des Ors, Messe de Minuit Etro i Jubilation XXV Amouage, zaś mirrę w zapachach Megalium Carner Barcelona, Sheiduna Puredistance, Wazamba Parfum d’Empire i Oxiana Pro Fvmvm Roma.

PACZULA
Paczula na Jedwabnym Szlaku przydawała się bardzo. Wonne, intensywnie i długo pachnące liście wkładano do kufrów, w których transportowano jedwab i inne tkaniny, np. wełnę i bawełnę, oraz odzież, ponieważ ich zapach skutecznie odstraszał mole i inne szkodniki „rozsmakowane” w materiałach czy skórach.

Do Europy paczula zawitała na dobre dopiero w XIX wieku, będąc początkowo towarem i zapachem luksusowym. W latach 60. i 70. XX wieku paczulę pokochali hippisi, którzy olejek paczulowy przywozili z Indii – gdzie z kolei rozpropagował ją ruch Hare Kriszna twierdząc, że roślinę tę zamieszkuje sam Kriszna – i stosowali do pielęgnacji dredów. Nie bez znaczenia był również fakt, że jej charakterystyczny ostry aromat tłumił zapach palonej marihuany.

Paczula, której nazwa wywodzi się z języka tamilskiego i oznacza „zielony liść”, jest wieloletnią rośliną z gatunku jasnotowatych, do którego należą także m.in. szałwia, bazylia, mięta i lawenda. Rośnie głównie na wyspach Indonezji, jednak obecnie uprawiana jest również w Chinach, Indiach, Tajlandii, na Karaibach i Madagaskarze, w Brazylii oraz w zachodniej Afryce.

Olejek paczulowy ma słodki, ziołowy, korzenny i drzewno-balsamiczny zapach, zależny od etapu jego dojrzewania. Wytwarzany jest metodą destylacji parowej z lekką fermentacją świeżych lub suchych liści. W perfumach olejek paczulowy potrafi pachnieć bardzo różnie: od aromatu czekoladowego aż po woń tzw. piwniczną. Ciekawostką jest fakt, iż składnik ten występuje w około jednej trzeciej perfum dostępnych na rynku, przy czym aż w co drugim zapachu męskim.

Paczuli szukaliśmy w perfumach Essence de Patchouli Perris Monte Carlo, Patchouli Leaves Montale, Psychédélique Jovoy, Patchouli Lorenzo Villoresi, Patchouly Pro Fvmvm Roma, Patchouly Etro, Miksado Jeroboam, Patchouli Patch L’Artisan Parfumeur i Straight to Heaven By Kilian.

SKÓRA
W kufrach kupców z Jedwabnego Szlaku znaleźć można było również futra, skórę i wyroby skórzane, np. końskie rzędy, które transportowano do Chin głównie z krajów Północnej Europy oraz Azji Środkowej. Z tego powodu w trakcie podróży naszym Orient Expressem nie mogło zabraknąć informacji o akordach skórzanych w perfumach.

Nuta skórzana w perfumach jest zjawiskiem dość zabawnym jeśli będziemy pamiętać, że dawniej to zapach garbowanej skóry, używanej do wyrobu np. rękawiczek, maskowano perfumami i właśnie dzięki temu procederowi perfumy rozpowszechniły się i spopularyzowały w Europie w XVI wieku.

Obecnie sytuacja się odwróciła: zapach skóry z powodzeniem odtwarza się i wykorzystuje w perfumach i kompozycjach zapachowych, stosując w tym celu zarówno olejki naturalne, jak i molekuły syntetyczne.

Jak powstaje nuta skórzana? Najczęściej z połączenia smoły brzozowej z kory brzozy białej Betula alba, olejku cade z drzewa jałowca oraz kastoreum, olejku odzwierzęcego. Tak uzyskany akord jest bardzo dymny, gorzki i nieco zwierzęcy. Jego określenie „skóra rosyjska” wzięło się stąd, że żołnierze armii rosyjskiej używali smoły brzozowej (dziegciu) do konserwacji i ochrony skórzanych ubrań, by zachowały elastyczność i odporność na wilgoć i wodę.

W perfumach spotykamy także inny akord skórzany, zwany dla odmiany „skórą hiszpańską”. Jest delikatny, słodki i aksamitny, a powstaje na bazie pudrowo-skórzanego zapachu fiołka połączonego z piżmem lub ziemisto-pudrowego irysa również w połączeniu z piżmem. Nazwa „skóra hiszpańska” wywodzi się z hiszpańskiej metody aromatyzowania irchy i zamszu ziołami, kwiatami, owocami i właśnie piżmem.

Obecnie ciężko zaklasyfikować zapachy skórzane do tych dwóch grup. Istnieje wiele syntetycznych związków, jak Pyralone o zwierzęcym zapachu czy Safraleine o łagodnym, zamszowym aromacie. Wykorzystywane są też skórzane niuanse naturalnych esencji, takich jak labdanum (gumożywicy pozyskiwanej z krzewów czystka), paczuli czy tabaki, „podbijanych” zapachem syntetyków.

Nut skórzanych szukaliśmy w zapachach Cuir Ottoman Parfum d’Empire, Cuir Garamante Parfums MDCI, Cuir Sacré Atelier des Ors, Fetish pour Homme Roja Parfums, Cuir Le Galion, Opus VII Amouage, Aoud Leather Montale, Italian Leather i Irish Leather Memo, Dzing! L’Artisan Parfumeur oraz Upper Ten Lubin.

IMBIR
Imbir z Chin docierał Jedwabnym Szlakiem aż do Rzymu, skąd rozchodził się po całej Europie, nie mogło go więc zabraknąć w trakcie naszych warsztatów. Imbir pochodzi zresztą z południowych Chin, skąd rozprzestrzenił się na obszar całej Azji, a także na wyspy Pacyfiku i dalej do zachodniej Afryki i aż na karaibską Jamajkę.

W Europie, gdzie trafił jako jedna z pierwszych przypraw korzennych, stosowany był jako składnik leku przeciw zarazie morowej. Później jego zastosowanie jako środka poprawiającego trawienie rozszerzyło się na leczenie chorób żołądka i przewodu pokarmowego. Z kolei w tradycji azjatyckiej wykorzystywany był jako afrodyzjak.

Najważniejszą częścią imbiru jest oczywiście jego kłącze o specyficznym silnym aromacie z odświeżającą, nieco słodkawą nutą. Zapach olejku imbirowego może się znacznie różnić w zależności od techniki destylacji oraz jakości korzenia, przy czym za najlepszej jakości uważa się olejek ze świeżego korzenia imbiru. Najczęściej stosowaną metodą pozyskiwania olejku imbirowego jest destylacja parowa. Ekstrakcja z dwutlenkiem węgla daje wprawdzie olejek o intensywniejszym zapachu, jednak wykazujący silniejsze działanie alergizujące.

Imbiru szukaliśmy w zapachach Greyland Montale, Silk Route Amouroud, Ginger Il Profvmo, Lyric Man Amouage, Heliotrope Olivier Durbano, Woody Mood Olfative Studio i Invasion Barbare Parfums MDCI.

CYNAMON
Ostatnim składnikiem, który odkryliśmy podróżując naszym Orient Expressem był cynamon, przywożony z Azji do Europy Jedwabnym Szlakiem razem z imbirem i innymi korzennymi przyprawami.

Cynamon pozyskuje się z kory kilku gatunków drzew z rodzaju Cinnamomum rosnących na Sri Lance, w Azji Wschodniej, Indonezji, na Jawie, Madagaskarze, a także w Wietnamie, Zanzibarze, Egipcie i Brazylii. Jego nazwa pochodzi od arabskiego i hebrajskiego słowa „amomon”, które oznacza “pachnącą przyprawę”, a które Grecy „przerobili” na wyraz „kinnámōmon”.

Cynamon znany i ceniony był już w czasach starożytnych, kiedy to uważano go za przyprawę boską, godną tylko królów. Wywodzi się z Chin, skąd przed ok. czterema tysiącami lat przewędrował do Egiptu i stosowany był m.in. w mieszankach używanych do balsamowania zmarłych. Grecy wykorzystywali cynamon jako dodatek smakowy do wina, a Rzymianie używali go w trakcie uroczystych ceremonii. Medycyna starożytna ceniła cynamon jako antidotum na ukąszenia węży, ale także jako środek na piegi, przeziębienia, problemy z nerkami i choroby przewodu pokarmowego.

W Europie cynamon pojawił się w średniowieczu, zaś monopol na handel tą przyprawą miała Wenecja, której kupcy zaopatrywali się w cynamon w Egipcie. Monopol padł, gdy w XV wieku portugalscy żeglarze odkryli Cejlon, skąd przez kolejnych 100 lat na własną rękę sprowadzali cynamon. Później władzę nad wyspą – i cynamonem 😉 – przejęła Holandia, a następnie w XVIII wieku Brytyjczycy, jednak do tego czasu udało się rozpocząć uprawę cynamonowców poza Cejlonem, dzięki czemu stał się bardziej dostępny i popularny.

Drzewa cynamonowca charakteryzują się gruczołkami, w których zbierają się olejki eteryczne. Znajdują się one w całych roślinach, jednak najbardziej aromatyczna jest kora, a właściwie jej bardzo cienka, półmilimetrowa wewnętrzna warstwa. Cieniutkie pasemka kory pozostawiane są do suszenia, w którego trakcie zwijają się w charakterystyczne ruloniki, delikatne, cienkie i bardzo kruche. Za „prawdziwy” uważa się cynamon z drzew gatunku Cinnamomum verum, natomiast przyprawa uzyskana z innych rodzajów, np. Cinnamomum aromaticum czy Cinnamomum cassia określa się dla odróżnienia nazwą „cassia”. Cassia jest twardsza, bardziej zwarta i ciemniejsza.

Na potrzeby perfumiarstwa kora cynamonowca jest proszkowana, macerowana, a następnie destylowana. Olejek ma jasno-żółty kolor o złocistym odcieniu, ciemniejący na skutek utleniania. Ostatnie doniesienia dotyczące właściwości alergizujących i podrażniających cynamonu, a dokładnie kumaryny, która występuje w cassii sprawiły, że wiele cynamonowych perfum, w których tego składnika było dużo, zostało wycofanych lub zmieniło skład.

Cynamonu szukaliśmy w perfumach Majalis Les Parfums de Rosine, Mon Numero 10 L’Artisan Parfumeur, Bouquet Ideale i Lira Casamorati oraz Hortense Rancé.

W czasie dłuuuuugiej podróży 😉 był czas na refleksje związane z tematem warsztatów, ze składnikami i perfumami, które prezentowaliśmy. Jak zwykle poprosiliśmy naszych podróżnych o spisanie wrażeń, odczuć i emocji, jakie im towarzyszyły i jak zwykle wylosowaliśmy trzy opisy, których autorki i autorzy otrzymali od nas pachnące upominki.

Dziękujemy za wspólną podróż!

* * * * *
A oto garść Waszych opisów. Dziękujemy za każdy osobno i wszystkie razem i cieszymy się z każdego nowego odkrycia i zachwytu!

Zapachy orientalne kojarzą mi się z przepychem, tajemnicą, duchowością. A zapachem warsztatów jest dla mnie Silk Route Amouroud.

Najbardziej podobał mi się aldehyd cynamonowy. Pachniał jak guma Big Red.

AROMATY NATURY.

Podróż karawaną pozwoliła nie tylko poznać nowe produkty, technologie czy kulturę. Pozwoliła poznać nowe zapachy. Do mnie przemówił Silk Route od Amouroud. Gdzie Orient spotyka Zachód.

Zaskoczenie dnia: Montale Full Incense. Nigdy nie podobało mi się nic z Montale, tego nawet nie próbowałam wąchać. Dziękuję – jest miłość!

Straight to heaven po warsztatach zapachowych Orient Express. 😉

Czym dalej na wschód, tym więcej odkryć. Olibanum i mirra: religia i śmierć. Paczula: hippisi i bawełna. Zapach skóry hiszpańskiej i rosyjskiej to zapach farb i kwasów. Cynamon jest piękny i niebezpieczny. Daktyle niczym raj.

Amouroud Silk Route
Powiew dawnych czasów, które zdmuchnął wiatr ze wschodu
Słodka woń pięknych tkanin
Mięsistych jedwabi
Wysnutych przez maleńkie jedwabniki
Na końcu świata…

Amouage Opus VII i Oxiana: dwa najbardziej intrygujące zapachy. Las ciemny, wilgotny, drzewa porośnięte grzybami, mchami…

Amouroud Silk Route: jedwabny afrodyzjak

Pierwszy raz uczestniczyłam w warsztatach zapachowych – i już wiem, że bardzo podoba mi się taka forma prezentacji zapachów. Mój dzisiejszy faworyt: Mon Numero 10.

Zapach Orientu: ciepło, przyprawy, dym kadzidła, paczula – chłodna i ziemista lub słodka i czekoladowa…

Inspirująca mieszanka: słodycz daktyli, otulający szafran, gorycz mirry, rześkość imbiru, ostrość cynamonu, wilgotność paczuli, żywotność kastoreum.

Teraz nie mam wyjścia: wsiadam do pociągu, a do walizki zabieram Megalium i oczywiście Aziyade.

Podróż marzeń – alternatywny wszechświat – jedwabny szlak
.

„Oto jest Orient i w tym tkwi jego piękno. Letargiczny świat, który opiera się zmianom, nieomal zabalsamowany w swojej tradycji.”

Przeniosłam się dzisiaj w świat wyśniony, zapamiętany z lektur, obrazów, krajobrazów, ukryty w pamięci ożył pod wpływem zapachów.

* * * * *
Za udostępnienie zdjęć załogi Orient Expressu dziękujemy panu Iwo Rzepińskiemu.

Leave a Reply