Odkąd Christopher Chong został dyrektorem artystycznym Amouage z niecierpliwością czekam na nowe zapachy tej marki. Interesują mnie koncepcje. Wiem, że nie będzie to po prostu „nadzwyczajnie zmysłowy zapach”, „zapach dla namiętnej blondynki”, czy „mężczyzny zdobywcy”. Historia będzie jak dobry, wymagający interpretacji poemat. Jak zapachy z serii „Library Collection”, pośród których czujemy się jak w rasowej bibliotece.
Na początku usłyszałam nazwę „Memoir” – wspomnienie. Ojej, czy będzie to kolejne wspomnienie domku na wsi albo gorącej plaży? Nie w przypadku Amouage. Memoir jest kontynuacją historii opowiadanej w Jubilation, Lyric i Epic. Dla przypomnienia: w Jubilation kobieta została zamieniona w nimfę. W Lyric poznajemy przeszłość nimfy, która jako śmiertelniczka będąc operową diwą, zaprzedała swoją duszę. W zamian uzyskała nieśmiertelność. W Epic stała się legendą jedwabnego szlaku, odnajdując w jego piaskach zagubioną arię opery „Turandot” Pucciniego. Memoir jest ponoć ostatnim rozdziałem tej opowieści. Ujawnia tożsamość mężczyzny spotkanego w Jubilation.
Memoir odnosi się do egzystencjalizmu, nurtu, który wyjątkowo lubiłam w czasach studenckich, choć nie wszystkie jego założenia mi odpowiadały. Podczas gdy Lyric i Epic przedstawiał ewolucję kobiety Amouage, Memoir jest historią mężczyzny. W Jubilation wiódł dostatnie życie. Miał wszystko o czym marzył. Jednak raptem usłyszał wśród wiatru szept, brzmiący jak ulotny głos kobiety. Odtąd nęka go niezaspokojone pragnienie. Jakby przeżył objawienie. Jest zdeterminowany, aby odnaleźć do kogo należy. Nieważne, dokąd zawiedzie go podróż. To jest jego droga. Jego odkrycie zaświatów i dekadencji. Uwaga! Nie jest to opowieść o miłości.
Droga mężczyzny przypomina postać wędrowca – flaneur z wierszy Charlsa Baudelaire’a. Flaneur jest kimś, kto przemierza ulice jako obiektywny obserwator. Chce zrozumieć i sportretować miasto.
Jest egzystencjalistą z nutą romantyzmu. Tuż przed północą wędrowiec krąży ciemnymi ulicami. Czarna mgła prowadzi go gdzieś w nieznane. Nie wie dokąd idzie. Utracił wszystkie swoje zmysły. Jest wiedziony przez opium i absynt wprost do świata ciemności i dekadencji. Kiedy zegar wybija godzinę dwunastą, czarna mgła zdaje się formować w kobietę – Czarnego Łabędzia. Jest jego drugim duchem – sobowtórem (doppelganger), za którym postanawia podążać. Podąża za swoim alter ego ku nieznanemu, chcąc przekonać się, kim ona jest.
Czarny Łabędź symbolizuje głęboką tajemnicę ukrytą w nas, czekającą na odkrycie. Dlaczego czasem w naszym poukładanym życiu raptem wszystko się zmienia? Dlaczego nagle zmieniamy kierunek naszej drogi?
W rzeczywistości flaneur i Czarny Łabędź stanowią jedno. Ona jest nim, a on jest nią. Stanowią jedno bez żadnego logicznego wytłumaczenia. Cokolwiek im się stanie wynika z ich dystansu wobec świata i defragmentacji ich poglądów. Wędrują jako jedno. Są częścią swojej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Nawzajem odczuwają swój smutek i ból. W symbolu Czarnego Łabędzia dostrzegamy piękno mężczyzny i kobiety jako jedności – odseparowanych i ponownie zjednoczonych wspomnieniami, które dzielą.
Łatwo się domyśleć, że obydwa zapachy bawią się dekadencką nutą absyntu. Cóż, nie jest to moja ulubiona nuta. Na szczęście nie dominuje całości. Amouage sugeruje, że męski Memoir jest typowo męski, a damski będzie dobry także dla panów. Jednak ja miałabym ochotę nosić i jeden i drugi, w zależności od nastroju, który mnie dopadnie. Męska wersja Memoir, dzieło Karine Vinchon-Spehner, budzi szacunek za równowagę, którą ma w sobie. Urzeka przede wszystkim wetiwer, a dalej mięta, bazylia, kadzidło, lawenda i róża. Dalej przebija solidna męska baza: drzewo sandałowe i gwajakowe, ambra, wanilia, piżmo, mech dębowy, nuty skórzane i wyczuwalna tabaka.
Memoir dla pań wydał mi się na początku typowo damski, może za przyczyną mandarynki i kwiatowego serca, gdzie wyczuwam różę, jaśmin i białe kwiaty. Jednak nuty drzewne w sercu zapachu i nuty bazy: styraks, mech dębowy, kastoreum, skóra, labdanum, kozieradka i piżmo sprawiają, że po pewnym czasie zmieniam zdanie. To chyba ten niepokojący moment. Ona staje się nim, a on nią. Sam zapach także tworzyli ona i on: Dorothee Piot i Daniel Maurel.
What a great resource!
Marka sama mowi za siebie – tu nie ma lipy – obłędny,intrygujacy,bogaty i nietuzinkowy zapach.
Dziś kupiony (Men, 100ml) – najlepszy Amouage moim (i wielu) zdaniem. Niesamowicie trwały, głęboki, ziołowo-leśny zapach, zupełnie inny, niż reszta Amouage. Zdecydowanie polecam!
Cieszymy się! Ten zapach jest wart docenienia, pozdrawiamy serdecznie!